niedziela, 24 czerwca 2007

Twoja przyjaciółka przepuklina


Ceną za wyobraźnię jest strach

(Hannibal Lecter)

Siedzę sobie w zrujnowanym domostwie Zwierzów, piję mrożony soczek jabłkowy i patrzę na zdruzgotanego kota, który z niedowierzaniem rozgląda się po dymiących ruinach swego imperium. Właśnie zniosłem Zwierzom do piwnicy książki... WIECIE ILE ONI MAJĄ KSIĄŻEK?!! Zaraz bierzemy się za meble...
Pogoda morderczo - marcowa. Upał, słońce, a gdy tylko wyjdziesz spod dachu potop, hekatomba i sąd ostateczny. Te pieprzone fronty burzowe czają się chyba za jakimś gzymsem i tylko czekają na potencjalne ofiary. Bywa też jeszcze śmieszniej, gdy z błękitnego z pozoru nieba zaczyna padać drobny, sraczkowaty deszczyk, który ćmi niczym ból zęba, podczas gdy za horyzontem o kolejnym frajerze nadają morsem burze fleszami błyskawic.
Dzisiaj starszy wraca mi z Francji, chciałbym zobaczyć jego minę, gdy zajrzy do lodówki. Tydzień temu dał matce 3 stówy, wydała wszystko kupując do domu 3 parówki, kawałek słoniny, 2 pomidory, margarynę, 2 chleby i czereśnie. Z tego wszystkiego ocalał się zdaje pomidor. Po prostu talent, odżywiający się luksusowym etanolem i dymem z Sobieskich.
Dobra sok mi się skończył, jaja bolą od noszenia, Zwierz rozpacza, że pod każdą kolejną warstwą rzeczy do spakowania jest kolejna warstwa. Fakt, człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego ile ma rzeczy dopóki nie musi się przeprowadzić.

Papa, Misiu, papa, całować,
kochać, o uaktywniło się...

(Pazurkowata)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz