Śląsk został tu pokazany jako
zły sen, maligma, przewracająca
się przestrzeń, po którym na
krzywych rowerach telepią się
zgarbione ludzkie upiory w
łachmanach
(Masłowska)
W czasie oddawania krwi najbardziej niesamowity jest moment,
gdy w chwilę po nakłuciu czuje się jak igła staje się ciepła, a zaraz po niej
robi się ciepła plastikowa rurka oplatająca przegub. Wrażenie jest takie jakby
dotykało cię coś miękkiego i cielistego. Lenn znowu miała niedociśnienie i
lekarka kazała jej przed odsysaniem pobiegać po schodach.
Z jakimś byczkiem leżącym naprzeciwko przyszła gówniara w
stalowo-szarej sukience, wyposażona w parę zajebistych nóg i mająca w sobie coś
co za parę lat będzie wysysać chłopakom dusze. Podeszła bliżej i z beznamiętną ciekawością
obserwowała jak przez plastikową rurę powoli uchodzi ze mnie życie. W końcu
sięgnęła po aparat, żeby zrobić zdjęcie...
Kobity w bieli jak zwykle prowadziły te niefrasobliwe
rozmowy, w których z bezinteresowną radością wspominały komplikacje przy
zabiegach. Były strasznie rozbawione, bo przez upał sporo osób tego dnia
wracało całych pokrwawionych, bo za krótko trzymały wacik. W głębi sali,
kurczowo przyciskając wacik leżałem sobie cichutko ja i moja hipochondria.
Z tego wszystkiego wychodząc zapomniałem mojego talonu na
czekoladę. Lenn od razu rzuciła się do pomocy a kobity dostały krótkiego ataku
paniki, bo o mało co przez to nie przebiła sobie żyły na wylot.
Na zewnątrz czekał na nas upał. Czaił się pośród
światłocieni, pod koronami drzew. Odsączeni z lekka szybko dostaliśmy rauszu
jak po piwku. Wpadliśmy do zestresowanej Pazurkowatej szykującej się do
egzaminu (...aaa, te krzemienie wyglądają zupełnie tak samo) i nie chcieliśmy
wyjść. Tego dnia zostawiłem Lenn w podziemnym bunkrze empiku, w którym nadal
nie działa klimatyzacja, a lepkie powietrze rozchodzi się przed człowiekiem z
lepkim mlaśnięciem.
Przeczytałem "300" Millera. Mocniejsze niż film: -
To bluźnierstwo, to szaleństwo! - To Sparta (A to studnia). Bezlitosny upał,
pył w ustach, Kalapidos (czy jakoś tak) upadł - niedopuszczalne. - Panie proszę
o karę... I typ leży na ziemi kopany przez cały oddział. I żadnych pierdół z
żonami w zbożu.
Zamiast pójść spać załapałem się na nocny wyładunek tirów.
Stałem już na golasa nad łóżkiem, gdy zadzwonili. Rano wpadłem porwać z domu
jakąś kanapkę i poszedłem bejcować znajomej płoty. Siostry powróciły z Lwowa,
Awari przypłynęła ze Szwecji, jestem bogatszy o dwie czekolady i koszulkę.
Nasz nazistowski rząd zamierza stworzyć czarną listę
zespołów muzycznych, którym nie będzie wolno koncertować. Załapią się Behemoth,
Kat i Manson, bo jakiś prawicowy debil, "słyszał" od kogoś, że
propagują satanizm, dalej pewnie będzie już palenie książek. Na początek spalą
Gombrowicza i Darwina.
Na koniec coś rozgrzewającego pompkę, czyli rzadki widok
prawdziwego tryumfu:
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz