czwartek, 3 maja 2007

Wolność pyłu


- A co masz z religii?
- Trzy 6 babciu

(Raczkowski)

U Zwierzów dogorywają pozostałości wczorajszej imprezy, puste miski, puste butelki po Cin Cin i Wizjonerzy w łóżku. Przy kompie długowłosi się sam Mixer Książe Ciemności, po podłodze wędruje Paskuda, wizjonerski grzywacz chiński. Drżący jakby miał się rozpaść, podobno nastąpiło już kilka incydentów z kotem Zwierzów. Bydlęta zamierały natychmiast trzymając się nieruchomo w miejscu za pomocą wzroku.
Tradycyjnie zapytałem o losy Goszkiej, siostry Wizji, a mojej pierwszej, fatalnej miłości. Podobno zmierza od gotyckiej czerni ku oceanowi pluszowego różu.
Zwierzu opowiadał, że w Stanach wykupili całą zalesioną górę na testowanie największych silników. Bydlaków po 55 ton ciągu. No i podobno na tej górze są jelonki. Nie takie jak u nas, głupsze i z dziwnym nawykiem ścigania ludzi... To podobno wcale nie jest śmieszne, gdy goni cię pięć jelonków... Niemniej nie potrafię się nie śmiać.
No więc co czas jakiś, jakiś jelonek, z których każdy na tej górze już jest głuchy, przejdzie sobie przez stanowisko testowe i wtedy chłopaki mają mięso na grilla, pocięte i wstępnie upieczone.
Opowiadał też, że jest test z ptakiem, wstrzeliwuje się w turbinę kurczaka ze specjalnego "działa do kurczaków" (jakże bym chciał takie mieć) W tym momencie Tau nieśmiało zapytała czy dałoby się wystrzeliwać z niego kaczki...
Podobno słychać tylko dźwięk i płomień wylotowy staje się na chwilę jaśniejszy. Taki silnik jest w stanie wciągnąć człowieka z odległości 5 - 7 metrów. Od razu zaczęły się oczywiście żarty typu: Niech pan tu stanie panie prezydencie...
Rany jak ja kocham wielokropki.
Długi weekend wypełnił mi się treścią po brzegi. Wczoraj nocowała u mnie Pazurkowata. Oglądaliśmy jakiś chory film, w którym gościa ścigały po mieście tysiące panien młodych. Wyobraźcie sobie te setki sukien ślubnych przelewających się przez wzgórza i wyskakujące z przecznic.
Babka korzysta z mojej obecności i wynajduje mi ciągle zajęcia. Ostatnio jak wracała z psem zauważyła na śmietniku, na odległych rubieżach Brzeźna, jakiś zabytkowy stolik i dywan. Gdy się tam pojawiliśmy po stoliku nie było już śladu, rozłożyłem dywan by babka mogła ocenić łup, i w tej samej chwili zahamowały obok z piskiem opon dwa wozy. Z pojazdów wyskoczyła jakaś babka i dwóch facetów. Z obłędem w oczach zlustrowali nas, dywan i odległy horyzont, po czym wyraźnie oklapli podążyli do wehikułów.
Kurcze, co to był za stolik?

Dan - Wędrowaliście przez lasy, góry,
nieprzebyte przepaście, tam zgu-
biliście trochę złota...
Ja - To wracamy tam i szukamy...
Dan - Ale to nieprzebyta przepaść, na
dole jest mgła a w niej jakieś
straszne głosy coś wołają...
Pazurkowata - Dziękujemy, dziękujemy!

(Sesja)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz