- A co masz z religii?
- Trzy 6 babciu
(Raczkowski)
U Zwierzów dogorywają pozostałości wczorajszej imprezy,
puste miski, puste butelki po Cin Cin i Wizjonerzy w łóżku. Przy kompie
długowłosi się sam Mixer Książe Ciemności, po podłodze wędruje Paskuda,
wizjonerski grzywacz chiński. Drżący jakby miał się rozpaść, podobno nastąpiło
już kilka incydentów z kotem Zwierzów. Bydlęta zamierały natychmiast trzymając
się nieruchomo w miejscu za pomocą wzroku.
Tradycyjnie zapytałem o losy Goszkiej, siostry Wizji, a
mojej pierwszej, fatalnej miłości. Podobno zmierza od gotyckiej czerni ku
oceanowi pluszowego różu.
Zwierzu opowiadał, że w Stanach wykupili całą zalesioną górę
na testowanie największych silników. Bydlaków po 55 ton ciągu. No i podobno na
tej górze są jelonki. Nie takie jak u nas, głupsze i z dziwnym nawykiem
ścigania ludzi... To podobno wcale nie jest śmieszne, gdy goni cię pięć
jelonków... Niemniej nie potrafię się nie śmiać.
No więc co czas jakiś, jakiś jelonek, z których każdy na tej
górze już jest głuchy, przejdzie sobie przez stanowisko testowe i wtedy
chłopaki mają mięso na grilla, pocięte i wstępnie upieczone.
Opowiadał też, że jest test z ptakiem, wstrzeliwuje się w
turbinę kurczaka ze specjalnego "działa do kurczaków" (jakże bym
chciał takie mieć) W tym momencie Tau nieśmiało zapytała czy dałoby się
wystrzeliwać z niego kaczki...
Podobno słychać tylko dźwięk i płomień wylotowy staje się na
chwilę jaśniejszy. Taki silnik jest w stanie wciągnąć człowieka z odległości 5
- 7 metrów. Od razu zaczęły się oczywiście żarty typu: Niech pan tu stanie
panie prezydencie...
Rany jak ja kocham wielokropki.
Długi weekend wypełnił mi się treścią po brzegi. Wczoraj
nocowała u mnie Pazurkowata. Oglądaliśmy jakiś chory film, w którym gościa
ścigały po mieście tysiące panien młodych. Wyobraźcie sobie te setki sukien
ślubnych przelewających się przez wzgórza i wyskakujące z przecznic.
Babka korzysta z mojej obecności i wynajduje mi ciągle
zajęcia. Ostatnio jak wracała z psem zauważyła na śmietniku, na odległych
rubieżach Brzeźna, jakiś zabytkowy stolik i dywan. Gdy się tam pojawiliśmy po
stoliku nie było już śladu, rozłożyłem dywan by babka mogła ocenić łup, i w tej
samej chwili zahamowały obok z piskiem opon dwa wozy. Z pojazdów wyskoczyła
jakaś babka i dwóch facetów. Z obłędem w oczach zlustrowali nas, dywan i
odległy horyzont, po czym wyraźnie oklapli podążyli do wehikułów.
Kurcze, co to był za stolik?
Dan - Wędrowaliście przez lasy, góry,
nieprzebyte przepaście, tam zgu-
biliście trochę złota...
Ja - To wracamy tam i szukamy...
Dan - Ale to nieprzebyta przepaść, na
dole jest mgła a w niej jakieś
straszne głosy coś wołają...
Pazurkowata - Dziękujemy, dziękujemy!
(Sesja)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz