Ja chciałam powiedzieć, że mam
nos jak hamulec od karuzeli i
gdy palę papierosy pod prysznicem
to raczej nie gasną...
(You Tube)
Najpiękniejsze wieczory są wiosną. Niebo i morze są dzikie,
wiatr niesie zmiany, ludzie szaleją sami w sobie, siedzą na plaży parami w
watahach po kilkadziesiąt osób. W zmierzchu przepalają się z drugiej strony
punkciki ognisk, nocą słychać śpiewy.
Ostatnio wyszedłem na plażę, stałem pośród setek ludzi w
spokojnym strumieniu zmieniających się barw. Było bardzo cicho. Miasto
milczało, w ciszy słychać było tylko tysiące, przyciszonych ludzkich głosów,
jakby w ogromnej, pastelowej sali amfiteatru.
Wszyscy staliśmy patrząc jak stado rozświetlonych holowników
wyprowadza z portu coś ogromnego, wyższego niż najwyższe dźwigi. Wyglądało
jakby ciągnęły za sobą całe, rozświetlone miasto. Stałem tam długo po tym jak
po niebie rozsypały się gwiazdy, a pomrukujący potwór odpłynął w kierunku
dalekiego Willhelmshaven.
Awari wróciła z Berlina, po zalewie treści na jej blogu
widzę, że tradycyjnie ma dużo do opowiadania. Mi starsi wracają dzisiaj z
Litwy. Ciekawe czy pamiętali o koszulce? Podobno było tam zimno jak cholera, a
ja przywitam ich opalony jak szatan.
- Dziś w Muzeum Archeologicznym
usiłowałam cały dzień zabić
muchę.
- I jak poszło?
- Żyje...
(My)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz