- A nasza podróż poślubna?
- Zjazd na sankach z K-9.
- Wtedy będzie to podróż
nie tylko poślubna, ale
i ostatnia.
(My)
Inscenizuję sam siebie. Upinam pośród nici złotego światła i
zielonych liści. Cieszę się otwierając oczy, potem dogania mnie wielość rzeczy
i zaczyna się tryb maszyny, zamiennie z trybem rozpaczy. Ostatnio jestem
szczęśliwy tylko wtedy, gdy wykonuje skok w bok od życia. Gdy robię coś
zbędnego, sprzecznego, zupełnie bez sensu. Potem wracam i czuję niesmak z
powodu straconego czasu i jałowości tego szczęścia.
Jestem częścią zapasową do innego świata. Jestem w światowej
rezerwie "na wszelki wypadek". Nie pasuję do tej codzienności
Często marzę by nie myśleć, nie być świadomym wszystkiego na
raz. Marzę by być takim jak większość z was, zdolnym do zajmowania umysłu jedną
rzeczą, jedną czynnością. Zazdroszczę wam tej umysłowej zbroi, która chroni was
przed zalewem miliardów postrzeganych szczegółów.
Wszyscy powtarzają mi, że wyspokojniałem i znormalniałem.
Nienawidzę się za to i mam ochotę zrobić coś wariackiego i podłego by zmyć im z
ust te baranie uśmieszki. Mam ochotę sprawić ból sobie i innym.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz