czwartek, 8 lutego 2007

Baca w ekstazie


W cieniu nawet latem można spotkać
tu śnieg. W cieniu wiele rzeczy
potrafi przetrwać bardzo długo.

(Gaiman)

We wtorek film. Film bardzo długi, dłuższy z każdą minutą oglądania. Film pełen długich korytarzy i wąskich mieszkań. Nie pamiętam tytułu, ale jeśli trafi wam się coś, co ma napisane na pudełku, że jest skrzyżowaniem Oldboya z Fightclubem to w żadnym razie nie oglądajcie. W ostatecznym porywie sennej desperacji Pazurzasta przydryfowała na stare, obrotowe krzesło, które zasiedlałem moim subtelnym ciałkiem. I uwaliła się na mnie namiętnie, przymknęła kocio oczy, westchnęła, po czym krzesło złożyło się pod nami z suchym trzaskiem, mumii wujka Feliksa wypadającej z szafy.
Śnieg jest u nas ostatnio zjawiskiem efemerycznym i chwilowym, z reguły to cienka świeża warstewka, z której po paru godzinach pozostaje tylko wilgoć. Odprowadziłem Małą i wracając przez jeden z licznych miejskich parków, rozciągającym się nad jednym z licznych starych cmentarzy, trafiłem na nasze ślady sprzed parunastu minut. Wieczór, cisza, drzewa, światło latarni i te dwa idące obok siebie ślady na świeżym śniegu, który niedługo zniknie.
Lubię kolor neonu Multikina na tle nocnego nieba. Zawsze gdy wracam do domu z centrum, albo od Szponiastej liczę czas tramwajami. Trzynastka co 20 minut.
Wczoraj urządziłem urodziny. Dałem własnoręcznie zrobiony sernik i kazałem go jeść gościom pod groźbą śmierci. Dan przyniósł spirytus, Void ciasto cappucino, które obficie pokrywała bitą śmietaną z pojemnika o dildowatym kształcie. Wyładowałem plecak łupami, poczęstowałem Awarii spirytem, Dostała w nakrętce, wypiła pół po czym parsknęła wokół kroplami, które złuszczyły politurę na stole.
Dziś w empiku będzie Jacek Dehnel, pseudopoeta piszący dla krytyków, arogancki dupek i zdrajca Miasta, wycierający warszawskie bruki swoim pedalskim wdziankiem. Niestety nie będę tam mógł przybyć na czas, dałem więc Lenn pisemne upoważnienie, żeby napluła mu ode mnie w oko.
I tyle, wieczorem znów zejdzie się towarzystwo, zapewne zamówimy pizze z czymś strasznym i śmierdzącym, wtopionym w ser i będziemy oglądać kolejne odcinki "Dextera".
Wczoraj oficjalnie potwierdzono, że Bałtyk przybiera najszybciej ze wszystkich mórz świata, a Miasto jest najbardziej zagrożonym miastem Europy. Jeżeli nasi władcy nie zaczną już teraz budować wałów, bram przeciwpowodziowych i przepompowni to do końca wieku w centrum będzie metr wody. Ostatnio często myślę o przeprowadzce na południe, gdzieś w okolicę Wrocławia, postawieniu sobie domu w jakiś chaszczach i codziennym budzeniu się na moim własnym, prywatnym kawałku świata.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz