Wolałbym żeby ludzie dziwili się
czemu nie mam pomnika, niż żeby
się dziwili czemu go mam.
(Katon Starszy)
Dzisiaj nie spałem. Ciekawe jest
to, że nie dlatego, że miałem coś do roboty, czy że zaczytałem się,
niepostrzeżenie mijając północ. Mi się po prostu nie chciało spać.
O 1:30 wstałem, ubrałem się i
zacząłem czytać. Gdy zabrakło książki, odpaliłem moją Syrenę wśród komputerów i
pośród trzasków i terkotów podbijałem aż po świt Czechy i Brzandenburgię.
Dopiero po 6 walnąłem się na łóżku, przykryłem kocem, który wciąż jeszcze
pachnie Pazurkowatą, po piątku, i zdrzemnąłem się z półtorej godzinki.
Rano byłem rozkosznie
nieprzytomny, zataczałem sie pomagając starszym szykować śniadanie, ale w taki
sposób, że przepływałem miękko pomiędzy wszystkimi niestabilnymi przedmiotami i
co ostrzejszymi kantami. Świat docierał do mnie z lekkim szumem, jak przez
grubą watę.
Bezsenność jest sprawą niezwykle
intymną. To czas, który należy tylko do nas, coś jak wagary w podstawówce. Nikt
cię w tej chwili nie bierze pod uwagę, każdemu wydaje się, że wie gdzie jesteś
i co robisz, i nie uwzględnia cię w swoich rachubach. Ty zaś w tym czasie
możesz zrobić absolutnie wszystko. Zamknięty w ciszy i zamkniętym pokoju,
otoczony plątaniną własnych myśli. W tej godzinie przed świtem, gdy na ulicach
nikt cię nie zaczepia, bo o tej porze ludzie sprowadzają się do dwóch pragnień:
snu i ognia. O tej porze, wszyscy zamykają się w sobie i milczą. Godziny przed
switem to czas potworów. O tej porze wszyscy są cicho, bo potwory mogłyby
usłyszeć i przyjść...
Kurcze. Czasem sam jestem
zadziwiony dokąd zanoszą mnie strumienie moich notek.
- czy przeworza państwo istoty
z innych planów, potwory, cho-
wańce?
- Nie, skądże - odpowiedział wo-
źnica, a z wnetrza fioletowej,
żyłkowanej zbroi buchnęła para
i błysnęły czerwienia oczy.
(sesja)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz