wtorek, 12 grudnia 2006

Jestem nikim znikąd


Obwinianie innych jest
wymówką dla bierności

(Matthews)

To był chyba motyw przewodni z "Niebieskiego", ten utwór narastający przez cały film. Potem ścieżka z "Bandyty" i "First kiss" z "Ostatniego Mohikanina" na koniec rozdzierająca rozpacz kawałka z "Reqiem dla snu".
Ksywka czy imię straciły znaczenie. Karetka wywiozła ciało. Nie wypełniała żadnych formularzy, państwo więc weźmie sobie co zdrowsze organy. "Państwo to zorganizowana forma gwałtu", w świetle ostatnich politycznych wydarzeń, sentencja ta nabiera zupełnie nowego znaczenia.
W sumie wszyscy czekaliśmy aż to się stanie. Gdy się stało pozostała tylko ulga. Pierwsze dziecko urodziła jeszcze w podstawówce, już wtedy ostro piła ale jeszcze nie ćpała, była komuna i nie było za bardzo co. Aż z oparów sepii i szarości spokojnych lat osiemdziesiątych wynurzył się kapitalizm z pełnym asortymentem środków.
Wiecie, czasem naprawdę zastanawiam się czy wolność jest tego warta, szczególnie gdy jest taka zimna i nieludzka, a korzystają z niej ludzie którzy nią gardzą i traktują jako rzecz oczywistą.
Dziś pierwsze dziecko nie żyje, drugie jest w "domu opieki", a jej posiniaczone ciało, na którym nie było już miejsca, w które dałoby się wbić igłę, kamienieje w jakiejś lodówce pod Akademią Medyczną.
Nie lubię późnej jesieni. Trwam wtedy zawsze w permamentnej depresji, bolą mnie zęby, a grudzień ssie pieniądze jak czarna dzióra. W robocie wilgotny wiatr przenika na wskroś, deszcz zaciera kontury i ciągle jest za ciemno.
Tak naprawdę nie piszę o niej bo ruszyła mnie jej śmierć. Piszę dlatego, że mnie nie ruszyła, bardziej zabolałaby mnie śmierć bohatera książki, bardziej bolało gdy umarł Miłosz a kościelno-polityczne hieny odmówily własnego cichego grobu Księdzu Twardowskiemu i wbetonowały go w podłogę najnowszego pomnika pychy i arogancji. Bardziej bolało gdy Bruce Willis umierał w ramionach Madaleine Stowe w "12 małp".
Nie potrafię żałować kogoś z "nas", kogoś, jak to ładnie określiła Masłowska w swoim przełomowym felietonie dla Rzepy, z "pokolenie Nic". Kogos z tej bandy poszukiwaczy i straceńców, którym odmówiono ich wojny i pozbawiono celu. Nie potrafię nas żałować. Istniejemy po to by cierpieć i ginąć, dając początek pięknym opowieściom. Stworzeni do przebijania ścian, których nigdy nie wybudowano.
Tę składankę sam jej dałem. Teraz wyjąłem płytę z obdrapanego odtwarzacza, włożyłem do pudełka, a pudełko, wychodząc, upchnąłem w kieszeni płaszcza.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz