czwartek, 14 grudnia 2006

szis de łan


A przed nią sunie gumochłon
a nad nią lata motylek

(Locha Snejpa)

Plac parkowy w świetle księżyca. Broda cofa się pochylony tyłem sypiąc z soli ochronny pentagram. Ja stoję obok i opowiadam jak w 98 stałem tu w kręgu z światłem księżyca na twarzy i składałem pełni prośbę o nie zostanie ojcem w pięćdziesiątym ósmym dniu bez okresu. W starym worku marynarskim leżącym na asfalcie leży wszystko co pozostało po Bezimiennej, resztę jej ojczym spakował w karton po telewizorze firmy SONY i wyniósł na śmieci. W mieszkaniu pozostał tylko przybity do drzwi czerwony pantofelek. Najwyraźniej nie wszystkie bajki o Kopciuszku kończą się dobrze.
W cieniu pod drzewami słychać stłumione głosy, idę ku nim i ku kubkowi śliwowicy. Broda zapala opiumową świecę a 3szklaneczki wiruje w srebrzystych plamach światła w takt jakiejś niesłyszalnej muzyku.
Po wszystkim pójdziemy na plażę i ostatni łyk śliwowicy wylejemy do morza. Świeczkę zostawimy palącą się w piasku. Taka to księżycowa stypa.
Brak zimy stał się niespodziewanie piękny. Powietrze jest przejrzyste, światła skrzą się na wilgotnych asfaltach, w kałużach odbija się stal nieba. Odnajdujemy się z Małą w herbaciarni, prosimy o "romantyczny wieczór". Dan opowiada o tonie komputerów i 600 kilo mosiądzu. Herbaciarka zdejmuje sweter, siada z nami pokazując brzuch, opowiada o obrazach dla Krauzego.
Świat wciąż nie daje mi motywacji by kupić lepsze buty i cisnąć trampki w kąt. W roziskrzonym milionem świątecznych lampek przejściu przy baszcie Jacek jakiś sprzedawca w skupieniu obejmuje wielkiego dmuchanego Mikołaja szarpiącego się spazmatycznie na wietrze...
Miałem pisać dziś o czymś innym, o czymś mocnym, poruszającym i pięknym w swej rozpaczy, niczym Galadriela kuszona przez pierścień, ale treść wywiał mi ciepły wiatr, rozpacz stępił znajomy zapach. Lady Pazurek pojawiła się dziś w mym życiu na moment burząc misterne plany pogrążania się w melancholii i egzystencjonalnych przemyśleniach. Przyszła na godzinę, zapachniała, zaszalała mi w głowie i pomknęła na niemiecki rozpuszczając się w wypełnionych rzeczywistością drzwiach.

Ctchulu studiował na KULu

(Z serii mądrości ludowe Tau)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz