A przed nią sunie gumochłon
a nad nią lata motylek
(Locha Snejpa)
Plac parkowy w świetle księżyca.
Broda cofa się pochylony tyłem sypiąc z soli ochronny pentagram. Ja stoję obok
i opowiadam jak w 98 stałem tu w kręgu z światłem księżyca na twarzy i
składałem pełni prośbę o nie zostanie ojcem w pięćdziesiątym ósmym dniu bez
okresu. W starym worku marynarskim leżącym na asfalcie leży wszystko co
pozostało po Bezimiennej, resztę jej ojczym spakował w karton po telewizorze
firmy SONY i wyniósł na śmieci. W mieszkaniu pozostał tylko przybity do drzwi
czerwony pantofelek. Najwyraźniej nie wszystkie bajki o Kopciuszku kończą się
dobrze.
W cieniu pod drzewami słychać
stłumione głosy, idę ku nim i ku kubkowi śliwowicy. Broda zapala opiumową
świecę a 3szklaneczki wiruje w srebrzystych plamach światła w takt jakiejś
niesłyszalnej muzyku.
Po wszystkim pójdziemy na plażę i
ostatni łyk śliwowicy wylejemy do morza. Świeczkę zostawimy palącą się w
piasku. Taka to księżycowa stypa.
Brak zimy stał się
niespodziewanie piękny. Powietrze jest przejrzyste, światła skrzą się na
wilgotnych asfaltach, w kałużach odbija się stal nieba. Odnajdujemy się z Małą
w herbaciarni, prosimy o "romantyczny wieczór". Dan opowiada o tonie
komputerów i 600 kilo mosiądzu. Herbaciarka zdejmuje sweter, siada z nami
pokazując brzuch, opowiada o obrazach dla Krauzego.
Świat wciąż nie daje mi motywacji
by kupić lepsze buty i cisnąć trampki w kąt. W roziskrzonym milionem
świątecznych lampek przejściu przy baszcie Jacek jakiś sprzedawca w skupieniu
obejmuje wielkiego dmuchanego Mikołaja szarpiącego się spazmatycznie na
wietrze...
Miałem pisać dziś o czymś innym,
o czymś mocnym, poruszającym i pięknym w swej rozpaczy, niczym Galadriela
kuszona przez pierścień, ale treść wywiał mi ciepły wiatr, rozpacz stępił
znajomy zapach. Lady Pazurek pojawiła się dziś w mym życiu na moment burząc
misterne plany pogrążania się w melancholii i egzystencjonalnych
przemyśleniach. Przyszła na godzinę, zapachniała, zaszalała mi w głowie i
pomknęła na niemiecki rozpuszczając się w wypełnionych rzeczywistością
drzwiach.
Ctchulu studiował na KULu
(Z serii mądrości ludowe Tau)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz