wtorek, 12 września 2006

Szanty Szatana


Sperma w kosmosie!
Bomba w Hiroszymie!
Sztuczna szczęka
między pośladkami
(Guzikowcy)

Noce spędzone na plaży, w wibrującym otoczeniu południowej muzyki. Dźwięki gitar i piwo, koncerty aż do świtu, kiedy światło uderza kacem i świetlistą ścieżką na falach zatoki. Muzyka indyjska w wypalonym truchle kościoła Św Jana, gdzie podobno nocami wciąż słychać echo krzyków gwałconych kobiet.
Ruski w pamiętnym 45 urządzili tu burdel. Łapali dziewczyny na ulicach i strzelali w rzeźby z czołgów.
Jakaś frojlajn, dukająca po polsku: dzion dobhry, khurwa i piwo, zatańczyła nam ładnie na piasku. Na raźne okrzyki: pokaż cycki i busen, busen zareagowała pozytywnie.
Na wydmy nie można było wejść się odlać by nie potknąć się o jakiś oślinionych kochanków. Borys wybił sobie dwa paluchy ślizgając się na jakiejś porzuconej prezerwatywie...
Dzień, wyciekające powoli ciepłem lato, drzewa odnajdujące w sobie złoto. Moja ulubiona pora roku. Zatrzymuję się, patrzę, znicz się pali. Spoglądam pod nogi, stoję w środku zrudziałej plamy, która rozpełzła się po chodnikowych płytach.
W domu kończę Turcją, na mojej Syrenie pośród komputerów, ostatni rozdział historii Francji. Otóż i mamy nowe emiraty Guyenne i Gasconne.
Metalowy odpad po jakiejś robocie zaniosłem do złomowca. Dawniej to była buda z parą żurowatych cwaniaków, którzy chodzili obsmarkani i zarośnięci i oszukiwali na wadze. Teraz cichy, sympatyczny mechanik mówi proszę i dziękuję, w osobnym kantorku blond dres lady podlicza i wypłaca szmalc a szefo z komórką, wczesny kapitalista, mówi, że wezmą te wszystkie żaluzje, ale bez plastików i sznurków... Wiecie ile tam jest sznurków?! Dobrze, że przynajmniej nóż pożyczyli.

- Kim jesteście?
- KGB
-Ale przecież was już nie ma
- No właśnie, a teraz spierdalaj
(Pacyński)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz