czwartek, 21 września 2006

Był czas gdy liczba mnoga słowa


Koty mają sposoby by być tu od
zawsze, nawet jeśli dopiero co
się pojawiły. Posuwają się we
własnym osobistym tempie czasu.
Zachowują się tak jakby ludzki
świat był tym, w którym akurat
przypadkiem się zatrzymały, w
drodze do czegoś, być może o
wiele ciekawszego.
(Pratchett)

Szalony Moody pił niedbale Guinnessa, czarna magia, pomyślał zerkając z boku na ćmiącego taniego jointa Harrego. Obaj siedzieli na tylnej pokrywie pancerza zrudziałego od ognia, wkopanego w miękki grunt T-34, o taktycznym numerze 102 na wieży. Janek Kos tłukąc się niemiłosiernie w ciasnym wnętrzu, wytaszczył na zewnątrz skrzynkę taniego wina. Na pancerzu osiadły pierwsze, nieśmiałe jeszcze płatki śniegu. Gdzieś w tle brzmiały kolędy śpiewane przez Rammsteina.
Wieczór w krainie baśni stał się świtem w krainie snów. Wszyscy śnimy wstając. Odruchowo wyłączmy budziki i w odruchu pawłowa ślinimy się na myśl o porannej kawie. Śnimy, że idziemy do pracy, śnimy że oddychamy, śnimy że żyjemy.
Jak zwykle przy piwie, tłumaczę ci, że nie krążę tuż przy dnie bo muszę. Nie muszę, mógłbym być inny. Mógłbym być taki jak ty, mógłbym uszczęśliwić mojego ojca i ukończyć studia prawnicze, być notariuszem, nie mieć czasu dla żony, posiadać dzieci, które znałbym ze zdjęć. To nie jest niemoc. To wybór. Jestem kim jestem z wyboru i z premedytacją, bo chcę zachować w sobie pewien zestaw cech, który uznałem za cenny.
Twój wyjazd do Warszawy uważam za zdradę. Borys i Seba też. Dla nas jesteś zdrajcą, bo dla lepszych ciuchów i lepszego żarcia oddasz się betonowemu pająkowi spijającemu duszę z tego kraju. My nienawidzimy Warszawy, Nie jako miasta, ale jako zjawiska. Za to co nam zabiera. Za przyjaciół, wywiezione dzieła sztuki i Masłowską.
Warszawa to słowo na określenie dla nienawiści, dla pożeracza dusz, istoty z głębin.
A teraz patrz tam. Te betonowe wypustki sterczące z piasku, to szczyty barykad przeciwpancernych. Pochłonięta przez ziemię linia obrony z jakiejś zapomnianej wojny. Dalej masz morze i horyzont, a dalej co tylko chcesz.

- Tylko gdzie jest to jego stado?
- Wokół takich jak on stada same
się zbierają.
(Białołęcka)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz