wtorek, 4 lipca 2006

How much the śledź


życie zdarza się raz

Jest ranek., na zewnątrz 32 stopnie i pełznie nieubłaganie do góry. Przez okno wsuwa się powoli oślizgły blok żaru. Niedługo ruszam do roboty, wychodzi na to że na 2 - 3 tygodnie utknę w remontowej niszy pewnego sklepu na Ujeścisku czy innym Jasieniu . Tak więc z notkami w najbliższym czasie może być różnie. Czy wręcz różnorodnie. Na razie spakowałem narzędzie i moje seksowne, czarne ciuszki robocze, tak dziurawe, że wyglądają jak koronki.
W mieście grał Scooter. Przed nim miał nieszczęście grać szwedzki zespół Charisma. Chłopaki byli naprawdę nieźli, ale tłum już nieco przetrzymany nie miał do nich cierpliwości i gdy przyszło do bisów i blondyniasta niunia z mikrofonem spytała czy mają jeszcze zagrać, rzesza dyskomułów odpowiedziała zgodnym, trzykrotnym „nie!!!”. Kobieta na moment zacięła się, najwyraźniej nie przewidziano podobnego obrotu sprawy, no ale po trzymanych przez dwie godziny na wietrze, ludziach można w końcu spodziewać się wszystkiego.
Scooter podtoczył się pod naszą dziką scenę czarnym jamnikiem i na jego twarzy dłuższą chwilę widać było niedowierzanie na widok tych wszystkich drzew i krzaków. Poza tym żeby jeszcze było zabawniej organizator przegiął z cenami biletów i gdy na placach było dość luźno, to za płotami i na okolicznych stokach kłębiły się dzikie i nieprzebrane tłumy.
Koncert był dobry. Techniczne standarty i nowości, dużo świateł, ognia, eksplozji i lasek potrafiących przerzucić nogę nad głowę. Muzyka odbijała się we mnie echem długo jeszcze, gdy wędrowałem przez noc, pośród lotnych grupek rozbawionej młodzieży.
Wczoraj za to z Małą uskuteczniliśmy drugą próbę dostania się do nowootwartego muzeum bursztynu. Na razie wstęp jest wolny i po raz kolejny odbiliśmy się od półkilometrowej kolejki, parującej z lekka na słońcu. Zajrzeliśmy za to na Ołowiankę, gdzie przewieźli Aleję Gwiazd z Międzyzdrojów, oraz usypano kilkusetmetrową plażę. Klimat się ociepla, może posadzą palmy.
A już skoro przy tym jesteśmy, to na ostatniej radzie miasta po raz pierwszy poruszono sprawę podniesienia się poziomu morza. Prognozy przewidują, że w ciągu 70 lat będziemy mieli w śródmieściu 2 metry wody.
Na razie jednak pomęczyliśmy z Pazurkowatą Sławka sprzedającego Niemcom okropieństwa na wciąż suchym Długim Pobrzeżu, a potem słuchaliśmy znajomej kontrabasistki, która w tle skrzypiec swojego kumpla zagrała kawałek specjalnie dla nas.

Dilemma , ja? Nie dopadnę twojego
piwa??? Chyba nie wiesz z kim masz
do czynienia. Pędząca z prędkością 3
machów kula podrygującego tłuszczu
kierowana nieomylnym instynktem
drapieżcy i wykrywaczem aluminium
w płacie czołowym. Powiedz swo-
jemu piwu : so long!
Płk Kiszczak
(Władca fali dźwiękowej)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz