Sami powiedzcie, co wydaje się
wam bardziej realne: Hogwart,
czy Zimbwabwe?
Jakiś czas temu, w pewnym mieście
na dalekim południu natknąłem się na Kasię Rokitę, noszącą zaszczytny tytuł:
Seksualnej Rekordzistki Świata. Jak na osobę, która w parę godzin przyjęła w
swoim wnętrzu kilkuset facetów, wyglądała skromnie i niepozornie. Ot drobna
blondyneczka. Przez moment zastanawiałem się czy nie poprosić jej o autograf,
ale strach mnie zdjął na myśl, czym mogłaby się podpisać...
Z kolei gdzieś niedaleko środka
nocy, na jednym z miejskich skrzyżowań, natknąłem się na EB, moją
niegdysiejszą, licealną wychowawczynię, podążającą akurat w zapadającym zmroku
z synem. Na jego zdumione spojrzenia odpowiedziała: on jest z TEJ klasy. Sam
już nie wiedziałem: śmiać się czy płakać.
A tak wogóle, to od piątku jestem
z moją szponiastą Miłością w górach. Sam nie wiem w jakich, bo to się zmieniało
do samego końca. Notki ładuje zaś zapewne ktoś znajomy. Kto, też nie mam
pojęcia. Zależy kto był na tyle nieroztropny, by zareagować na wypowiedziane w
herbaciarni: Mam taki mały problem...
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz