czwartek, 15 czerwca 2006

Warstwy wszechświata


Sfrustrował mnie,
Urwałem mu głowę.

(Dan)

Gdy byłem mały (tak, byłem kiedyś mały) z kawałków drewna, kory i suchej trawy budowałem na podwórku: osady, grody, dworzyszcza i co tam jeszcze, zależy od tego, co akurat czytałem. Budynki, zabudowania gospodarskie, wieże, palisady, tu kuźnia a tu długi dom rodowy. Zza umocnień wyglądali ustawieni żołnierze.
A gdy już wszystko było na swoim miejscu, piękne i gotowe, podpalałem płat folii i urządzałem katiusze. Ognisty deszcz leciał z furkotem z nieba, budynki zajmowały się ogniem zgodnie z założeniami, skwierczeli rozpaczliwie płonący wojownicy. Czysta, dziecięca cykliczność tworzenia i niszczenia własnych dzieł.
W zeszłym roku równałem podwórko, w kolejnej rozpaczliwej próbie stworzenia wokół domu czegoś w rodzaju trawnika i w ferworze walki, rozgrabiłem niski wzgórek w rogu podwórka, a tam tuż pod powierzchnią ziemi, warstwa archeologiczna za warstwą, fundamenty osad i miast. Wypalone do powierzchni ziemi drewniane obrysy domów i obwałowań. Stopione bryłki ciał w szarym popiele.
Gdyby nie skala, mogłaby z tego być jakaś niezła tragedia z jakimś pouczającym morałem

-...ale...ale, warzywa są zdrowe!
- A co ja na chorego wyglądam

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz