czwartek, 11 maja 2006

Słońce wschodzi jak mokra pszczoła


Biel jest chaosem, połączeniem
wszystkich barw. Czerń jest
czysta, bo nie ma w niej światła
(Modderit)

Jakaś ciężka noc pełna myśli, pełna przewalania się z boku na bok i otwierania okien. W końcu zapadłem w pełen majaków sen. Nagle budzi mnie przenikliwy dźwięk. Otwieram przekrwione ślepia, patrzę, a tu na lampce przy otwartym oknie siedzi słowik i śpiewa.
Pewnie odgryzłbym mu główkę, albo co, ale najwyraźniej wściekłość wydostała mi się z głowy krwistą postacią przez oczy, czy coś, bo drań prysnął.
Rano obudziły mnie 3 osy tłukące o szybę.
Starszy zlecił zrobienie termowizyjnych zdjęć domu, żeby dowiedzieć się, co ocieplić. Okazało się, że tam gdzie rozliczne, gnieżdżące się pod dachem ptaszęta mają gniazda, brakuje waty szklanej, która ocieplała strop i ciepło łuną uchodzi w niebo. A ja się zastanawiałem, czemu przez całą zimę odmarzały mi jaja.
I jeszcze ta nasza wyrodna kuna mieszkająca nad balkonem. Przecież to ptaki, mają tam jajka, czemu więc ta puchata cholera ich nie zeżre, tylko co wieczór idzie stołować się do osiedlowych śmietników.
A poza tym dopadła mnie ostatnio znajoma, która jest na 2 roku studiów. Usiedliśmy pod trzema krzyżami, a ona spojrzała na mnie znad paczki zwietrzałych chipsów i stwierdziła: Kiszczak, ale my się zestarzeliśmy...
W tym tygodniu miałem zarobić 1200zł, zarobiłem 80. Nic mi się nie chce, mam deprechę i wszyscy mnie wkurzają.
Praszczaj

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz