czwartek, 25 maja 2006

Pusta, zalakowana koperta też kryje tajemnicę


Marzan wydał książkę o pomorskiej literaturze. Marzan jest łazikiem, pisał ją więc według klucza miejskich ulic. Szedł ulicą i zastanawiał się, czy ktoś coś o niej napisał. Wczoraj wlokąc za sobą dwie niewiasty wylądowałem w Dworku Sierakowskich w Whitetown. Było warto, spłynęła tam okoliczna śmietanka akademicko - literacka, i prawdziwą przyjemnością było obserwować jak doktorzy i uniwersyteccy profesorzy wykłócają się o opowieść 26-cio letniego chłopaka, najwyraźniej zaskoczeni jego kątem spojrzenia.
Potem było wino i Boros sprawnie otwierający piwo w kieszeni. Pazurkowata spojrzała na mnie i stwierdziła, że już wie, po co trójmiejskim poetom te długie, skórzane płaszcze...
Po powrocie pomagałem starszemu uporządkować probiotyki w garażu. Dostał nowy służbowy samochód i tradycyjnie, jako rasowy, dźwiękowy kultysta zainstalował w nim wyjebiste radio. Zamknąłem się w wozie i otoczyłem dźwiękiem. Potężna, drenująca duszę muzyka operowa w ciemności rozświetlanej tylko stonowanymi światłami kontrolek. Czułem się jakbym leciał przez noc nad tworzącym się światem.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz