- Pij, pij będziesz łatwiejsza...
- Ja już jestem łatwa, to ty
jesteś dupa.
(Lenn)
Nie wiem, kto grał w sobotę, ale
miasto wypełniło się policją. Na skrzyżowaniu przy rozprutym Błędniku stanęło
na światłach z 30 radiowozów. Droga idzie tam do góry i w bok, tak, że
wyglądały jak jakaś armia mrówek, czy może opancerzone żuki o niebieskich,
lśniących w parującym słońcu odwłokach. Cały tramwaj patrzył w milczeniu jak
mijają nas, jeden za drugim.
Popołudnie zastało mnie i Lenn w
Masłowska Town (znanym także niektórym autochtonom jako Wejherowo),
pożerających łapczywie gyrosy pośród klimatycznego, dopieszczonego ryneczku. Po
oblizaniu paluchów z sosu udaliśmy się, zionąc czosnkiem na koncert do
kościoła. Koncert był średni, Bajka za to śliczna. Rozmawialiśmy z nią
wcześniej, gdy jej chór szykował się do próby w pobliskim liceum. Zapoznała nas
ze ślicznymi koleżankami, choć osobiście odniosłem wrażenie, że Lenn była
bardziej zainteresowana żyrafiastym dyrygentem. Cóż, nie od dzisiaj wiadomo, że
panny lecą na długie pałeczki...
Wracając, jak to my, z tupotem,
pośpiechem i ogólnym brakiem koordynacji, wsiedliśmy w zły skład i z
potępieńczym zgrzytem i w ślimaczym tempie potoczyliśmy się tam, gdzie sypiają
pociągi. Uratował nas jakiś znużony kolejarz.
Wracaliśmy potem pośród torowisk,
mijani przez puste, wolno toczące się składy. Lenn zawołała, żeby patrzeć w
okna, to może zobaczymy jakiś innych, zagubionych podróżnych. Ja na to:
Myślisz, że ktoś jeszcze byłby takim idiotą żeby... W tym momencie z otwartych
drzwi mijającej nas powoli kolejki zakrzyknął jakiś Angol o rozszerzonych
przerażeniem źrenicach: Hello!!! Is here Wejherowo?!
Następna scena to Lenn krzycząca
żeby skakał, odjazd kamery z oddalającej się postaci i lekkie uczucie
występowania w „Dniu Świra”.
Cóż mógłbym jeszcze w sumie
napisać o panicznych wrzaskach Lennonki, gdy w ciszy, na otwartej szeroko
przestrzeni torowisk, zaczęły mechanicznie strzelać zmieniające się bocznice,
ale to w sumie inna i warta osobnego tekstu historia...
Tańcz jak marionetka! - Rzekła
rozentuzjazmowana Poltergeist
i wróciła do starego zegara w
którym zwykła przeczekiwać
dzień.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz