Poza tym robota, robota, robota.
Nie mam czasu, każda minuta jest cenna. Boli mnie każda chwila stracona na
jedzenie, spanie czy w kiblu. Zapieprzam jak jebana maszynka. Tylko Pazurkowata
ma u mnie licencję na bezczas.
I tyle, dodam tylko, że ostatnio
w domu dokonaliśmy wiekopomnego odkrycia, które wstrząsnęło podstawami naszej
egzystencji. To co radośnie , przez długie lata wypełniało nam przestrzeń
powietrzną domu i co przez wiele lat bezpodstawnie uważaliśmy za mole, a z czym
toczyliśmy bezwzględną, wypełnioną ofiarami po obu stronach wojnę, okazało się
Pomacnicą Spichżówką.
Zdaję sobie sprawę , że dla
większości z was to niewielka lub zgoła żadna różnica, dla nas jednak ogromna,
ponieważ rewiduje nasze dotychczasowe poglądy na to gdzie to tatałajstwo się
mnoży.
Pozdrawiam więc was z linii
frontu, która aktualnie przebiega przez oblężoną i wybebeszaną właśnie kuchnię.
Ruszam w kierunku odgłosów artylerii. Ciao...
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz