sobota, 22 kwietnia 2006

Gdy znalazł się na granicy wytrzymałości okazało się, że zapomniał paszportu


Plemniki Chucka Norrisa
są wielkie jak węgorze

Rajcują mnie skórzane ciuchy, nie byłoby w tym może nic dziwnego, ale rajcują mnie też futra, wełna i koronki. Ciuchy które wonieją już myszką. Lubię też bardzo modę gotycką, choć większość ludzi którzy pretendują do miana „Gotów” rozczula mnie do łez.
Tak mnie to naszło, bo ostatnio nauczyłem się w końcu ściągać z sieci zdjęcia i rysunki.
Entuzjastycznie zacząłem więc zapychać Zwierzom dysk zdjęciami pań i panów mrrrocznych, powłóczystych o oczach posępnych a licach bladych.
Zapuszczam się w te tematy przy okazji refleksji jakie mnie naszły po lądowaniu w wrzeszczańskiej filii „Beate Ushe” gdzie znalazłem się w celu zakupienia dla siostry Małej kajdanek z różowym futerkiem.
Sklep przypominał nieco wypożyczalnię kaset wideo, z której wszystkich czterech ścian wypinały z poświęceniem swe napęczniałe wdzięki panie a czasem i panowie. Co tu dużo gadać, gdziekolwiek bym nie spojrzał tam ktoś się prężył, wypinał, rozkraczał, udostępniał swe bogate wnętrze z pomocą dwóch palców tudzież coś zlizywał. Poraziła mnie nieco ta różnorodność inwentarza, by więc odnaleźć upragniony produkt pośród całej tej anatomii stosowanej, udałem się na poszukiwanie obsługi.
Nie było to trudne, bo obsługa odznaczała się jak gówno w ponczu. Pewnie dobierają ich tak specjalnie, wygląd tej kobity wyzerowałby natychmiast nawet największego zboczeńca z ekstraktem viagry zamiast krwi. Spodziewałem się jakiś wyuzdanych, mokrych lasek, które ocierając się lubieżnie i zostawiając smugi pudru w strategicznych rejonach, będą sączyć mi landrynkowymi głosami w małżowinę jakieś erekcyjno - wibracyjne propozycje. Tymczasem za półką z asortymentem wibratorów czaiła się niewiasta o wyglądzie sprzątaczki proboszcza a zza winkla lukał na mnie czujnie jakiś pan o 4 paskach i komórce zaciśniętej kurczowo w rachitycznej dłoni.
Kajdanki były na szczęście w bogatym wyborze: W lamparcie ciapki i w panterkę, skórzane i w wszystkich barwach futerkowej tęczy. Kupiłem oczywiście te jedyne i słuszne w klasycznym hardcorowym kolorze żarówiastego różu...
A tak poza tym robią mi ulicę, wszystko w domu drży i grzechocze od przemykających chyłkiem drogowych walców a cała okolica śmierdzi piekłem. W sumie był najwyższy czas, ulica i chodniki była w swoim czasie robiona przez samych mieszkańców. Babka opowiadała, że na początku pomiędzy domami leżał wszędzie normalny plażowy piach. Jak ktoś się budował to nie przywoził piachu, tylko sypał do betoniarki prosto z ziemi. Do dzisiaj można znaleźć w ścianach muszelki i odpryski bursztynu.
W każdym razie minęło prawie 30 lat i większość komunistycznych materiałów budowlanych utleniła się. Ulica przybrała wygląd poligonu w Semipałatyńsku.
Najśmieszniejsze jest to, że zgodnie z prawem co roku muszę sprzątać z ulicy przed domem hałdy pozimowego piachu. Zawsze potem pozostaje kwestia co z tymi 10 kilo skażonego piasku zrobić. Jako, że nie tylko ja mam ten problem , są w Brzeżnie miejsca, które z każdym rokiem tajemniczo się wypiętrzają.
W tym roku problem rozwiązał się sam. Nie będę sprzątał piasku, bo zabrali go z asfaltem.
W piątek zaś wpadła do mnie Mała i zaczęła bawić się zalegającym na szafce starym kompasem. Gdy zbliżała go do mnie igła obracała się leniwie i zawsze nieodmiennie wskazywała na mnie. Muszę chyba zmienić dietę...

10%
Europejczyków
zostało poczętych w
łóżkach kupionych w
Ikea

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz