Siedzę sam w domu otoczonym przez
deszcz. Jest mi zimno a szarość wlewa mi się do oczu i zalewa jak fala. Cały
jestem wypełniony tą szarością i w sumie nic mi się nie chce, nawet pisać do
Ciebie. Mózg mi dziś osiadł na mieliźnie sensu, staram się go nie przeciążać.
Koncentruję się na drobnych iskierkach, początkujących listków. Wyglądają jak
zielone gwiazdki na tle szarego "nic".
Pożyczyłem Awari "Pierwsze
uderzenie" Ringo. Napisała właśnie, że Posleeni lądują i zaraz zacznie się
rzeź, dzięki czemu nie będzie się nudzić w czasie tej deszczowej nudy,
zakleszczona w opustoszałej herbaciarni.
A pada 4 dzień. Świat jest
doskonale mokry i przesiąknięty na wylot. Noce wypełnia cisza, wypełnia aż po
granice stratosfery, gdzie na rzadkiej mgiełce osiada sproszkowane światło
gwiazd.
Amerykanie w miejscu po WTC
budują Wieżę Wolności. Z pewnością będzie bardzo wysoka, kiczowata i będzie
strzelać do samolotów.
Uwielbiam dobry kicz, jest tak
bezwstydnie pełen życia.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz