niedziela, 30 kwietnia 2006

Bazalt stygnie na ustach


Siedzę sam w domu otoczonym przez deszcz. Jest mi zimno a szarość wlewa mi się do oczu i zalewa jak fala. Cały jestem wypełniony tą szarością i w sumie nic mi się nie chce, nawet pisać do Ciebie. Mózg mi dziś osiadł na mieliźnie sensu, staram się go nie przeciążać. Koncentruję się na drobnych iskierkach, początkujących listków. Wyglądają jak zielone gwiazdki na tle szarego "nic".
Pożyczyłem Awari "Pierwsze uderzenie" Ringo. Napisała właśnie, że Posleeni lądują i zaraz zacznie się rzeź, dzięki czemu nie będzie się nudzić w czasie tej deszczowej nudy, zakleszczona w opustoszałej herbaciarni.
A pada 4 dzień. Świat jest doskonale mokry i przesiąknięty na wylot. Noce wypełnia cisza, wypełnia aż po granice stratosfery, gdzie na rzadkiej mgiełce osiada sproszkowane światło gwiazd.
Amerykanie w miejscu po WTC budują Wieżę Wolności. Z pewnością będzie bardzo wysoka, kiczowata i będzie strzelać do samolotów.
Uwielbiam dobry kicz, jest tak bezwstydnie pełen życia.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz