sobota, 11 marca 2006

To wszystko co jest nad nami


Idź zbierz nasze siły, byśmy mogli
zmierzyć się w bezsensownym,
frontalnym ataku z przeważającymi
siłami głównego bohatera tej książki
(Gerber,Opowieści z Blarni)

Wczoraj były 66 urodziny Chucka Norrisa, a równocześnie (cóż za zbieg okoliczności) dzień mężczyzny. Zajrzałem więc „Na róg”, gdzie z okazji święta strzeliliśmy sobie brygadką, serwowany przez 3szklaneczki płyn smarujący. Płyn dodam tylko, zapewne pochodzenia kaliningradzkiego, który ma 97%, stapia w szklistą bryłę struny głosowe i normalnie służy zapewne do odrdzewiania metalu.
Następnie w poczuciu braterstwa i harmonii ze światem, zionąc oparami etylenu i elokwencji udaliśmy się na plażę, która, akurat tam jest dosłownie za drzwiami. Seba odpadł na samym początku eskapady, wtapiając się z jakąś panną w tło wydm. Seba jest znany z podobnych wtopień. Kiedyś wypotrzebował jakąś pannę w zaspie śniegu, w mrocznym podwórku za, wtedy jeszcze, kinem „Leningrad”, obecnie „Neptun”, w likwidacji. Było -16 i gość potem przez dwa tygodnie moczył sobie jądra w słoiku z wrzątkiem.
My, ślizgając się niemiłosiernie na łatach lodu dotarliśmy do granicy fal, by karmić zagrypione łabędzie fistaszkami. A bydlęta są tak głodne, że jedzą dosłownie z ręki, prawdopodobnie, gdyby miały pewność, że dostaną za to żarcie, to byłyby gotowe gwizdać deszczową piosenkę, i stepować rządkiem w układzie choreograficznym, rodem z Lord of the dance.
Później zaś idąc i patrząc na piasek zauważyłem swój księżycowy cień. Po tym zawsze można poznać, że jest księżyc. Zagonieni rzeczywistością i wiecznie pogrążeni w myślach nie patrzymy w niebo. I nagle idąc tak przez życie zauważamy, że rzucamy cień w nocy
A niebo mimo naszego biegu i zgiełku, jest ciągle niezmiennie głębokie i pełne gwiazd.

Wiatr trosk wywiał ze mnie nadzieję
Gwizdał pośród wyschniętych żeber umierającej wyobraźni
Pozostałem na plaży z pocałunku wspomnieniem
Rzucony przez fale na piaski fantazji

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz