czwartek, 9 marca 2006

Memento Norris


Ja - ...a cóż masz w tej kieszeni?
Pazurek - Bilety, lizaka, rękawiczkę...
Ja - ...pułapkę na myszy...
Pz - ...pułapkę na misie.
Ja - A wiesz kochanie jak wygląda
pułapka na misie?
Pz - Tak. Tak jak ja.

Wczoraj o świcie wracałem z roboty z Sopotu. Postanowiłem iść kawałek plażą. Po zamarzniętym piasku wędruje się jak po autostradzie. Wyszło słońce, świat rozmywał się w pastelowej mgiełce a niebo było tak błękitne, że zlewało się z morzem. Tę sielską i jakże romantyczną scenerię zakłóciły mi ptaki.
Ludzie wpadli ostatnio w psychozę ptasiej grypy i przestali je karmić. I teraz ptaki są już tak głodne, że nie biegną w kierunku każdego zauważonego człowieka, one lecą!
Leciało na was kiedyś dwadzieścia wielgachnych łabędzi? Bo na mnie już tak. Z łopotem skrzydeł, żądzą w oczach i majestatycznie powiewając płetwami, a każdy chciał być szybszy niż koledzy.
Na szczęście za mną wlazł jakiś frajer z torbą foliową i natychmiast został zakwalifikowany jako obiekt pokarmonośny. Stałem jeszcze chwilę w zadumie obserwując jak ucieka.
Z tymi ptakami to niezły numer, po niektórych widać już wycieńczenie, niedługo zaczną masowo padać z głodu, i dopiero wtedy zacznie się panika. Jak to powiedziała moja Piękność, ludzie stwierdzą; widzicie, były chore, dobrze że nie chodziliśmy ich karmić.
W herbaciarni na dzień kobiet wieczorek męski i poważne, dorosłe rozmowy o sklejaniu modeli i polskiej armii, na szczęście przybyła Avatar ratując sytuację, choć pozostaliśmy nieutuleni w żalu po Mi-24 usuwanych z Pruszcza Gd, i zastępowanych przez amerykańskie Predatory. Kto wędrując przez pomorskie lasy znalazł się nagle w cieniu przelatującej formacji pruszczańskich 24, i usłyszał ten DŹWIĘK, ten może połączyć się z nami w żalu, wypłakać nam się w rękaw i postawić nam piwo.
Na koniec opowiem o nietypowej robocie, jaka mi się ostatnio trafiła. Kobieta wynajęła mnie i 4 kolesi, żebyśmy przeszukali mieszkanie, które dostała po ojcu. Meble były już wyniesione, kobita wpuściła nas na puste pokoje. Podobno tatuś był sknera i paranoik, i w 3 lata po jego śmierci, cała rodzina nadal poszukiwała metalowej kasetki z testamentem, papierami i zapewne większą lub mniejszą garścią rodzinnych precjozów.
Oczywiście to co dyletantom i amatorom zabrało 3 lata, zdrowym chłopakom z Brzeźna, którzy ewolucyjnie wykształcili wykrywacz kasiory w płacie czołowym, zajęło godzinę czterdzieści minut. Uznaliśmy, że dziadek mimo że paranoik, w wieku 86 lat żadnych akrobacji raczej nie wykonywał, ani niczego ciężkiego nie dźwigał, sprawdziliśmy więc wszystkie panele.
Kasetka była pod ruchomymi kafelkami w odpływie pod wanną.

Ja - Duże ptaki nie mają
się gdzie schować...
Pazurek - Chowają się na plaży,
pośród innych ptaków,
które się tam schowały.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz