Ja - ...a cóż masz w tej kieszeni?
Pazurek - Bilety, lizaka,
rękawiczkę...
Ja - ...pułapkę na myszy...
Pz - ...pułapkę na misie.
Ja - A wiesz kochanie jak wygląda
pułapka na misie?
Pz - Tak. Tak jak ja.
Wczoraj o świcie wracałem z
roboty z Sopotu. Postanowiłem iść kawałek plażą. Po zamarzniętym piasku wędruje
się jak po autostradzie. Wyszło słońce, świat rozmywał się w pastelowej mgiełce
a niebo było tak błękitne, że zlewało się z morzem. Tę sielską i jakże
romantyczną scenerię zakłóciły mi ptaki.
Ludzie wpadli ostatnio w psychozę
ptasiej grypy i przestali je karmić. I teraz ptaki są już tak głodne, że nie
biegną w kierunku każdego zauważonego człowieka, one lecą!
Leciało na was kiedyś dwadzieścia
wielgachnych łabędzi? Bo na mnie już tak. Z łopotem skrzydeł, żądzą w oczach i
majestatycznie powiewając płetwami, a każdy chciał być szybszy niż koledzy.
Na szczęście za mną wlazł jakiś
frajer z torbą foliową i natychmiast został zakwalifikowany jako obiekt
pokarmonośny. Stałem jeszcze chwilę w zadumie obserwując jak ucieka.
Z tymi ptakami to niezły numer,
po niektórych widać już wycieńczenie, niedługo zaczną masowo padać z głodu, i
dopiero wtedy zacznie się panika. Jak to powiedziała moja Piękność, ludzie
stwierdzą; widzicie, były chore, dobrze że nie chodziliśmy ich karmić.
W herbaciarni na dzień kobiet
wieczorek męski i poważne, dorosłe rozmowy o sklejaniu modeli i polskiej armii,
na szczęście przybyła Avatar ratując sytuację, choć pozostaliśmy nieutuleni w
żalu po Mi-24 usuwanych z Pruszcza Gd, i zastępowanych przez amerykańskie Predatory.
Kto wędrując przez pomorskie lasy znalazł się nagle w cieniu przelatującej
formacji pruszczańskich 24, i usłyszał ten DŹWIĘK, ten może połączyć się z nami
w żalu, wypłakać nam się w rękaw i postawić nam piwo.
Na koniec opowiem o nietypowej
robocie, jaka mi się ostatnio trafiła. Kobieta wynajęła mnie i 4 kolesi,
żebyśmy przeszukali mieszkanie, które dostała po ojcu. Meble były już
wyniesione, kobita wpuściła nas na puste pokoje. Podobno tatuś był sknera i
paranoik, i w 3 lata po jego śmierci, cała rodzina nadal poszukiwała metalowej
kasetki z testamentem, papierami i zapewne większą lub mniejszą garścią
rodzinnych precjozów.
Oczywiście to co dyletantom i
amatorom zabrało 3 lata, zdrowym chłopakom z Brzeźna, którzy ewolucyjnie
wykształcili wykrywacz kasiory w płacie czołowym, zajęło godzinę czterdzieści
minut. Uznaliśmy, że dziadek mimo że paranoik, w wieku 86 lat żadnych akrobacji
raczej nie wykonywał, ani niczego ciężkiego nie dźwigał, sprawdziliśmy więc
wszystkie panele.
Kasetka była pod ruchomymi kafelkami
w odpływie pod wanną.
Ja - Duże ptaki nie mają
się gdzie schować...
Pazurek - Chowają się na plaży,
pośród innych ptaków,
które się tam schowały.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz