wtorek, 28 marca 2006

Być leszczem w krainie płotek


- Kochanie, czy ty gryziesz
mnie w szyję?
- Tak, chcę byś dołączył do
naszego grona

Z powodu frustracji spowodowanej niedoborami finansowymi, wiosennym przesileniem oraz ogólną agresją generowaną we mnie przez grę Europa Universalis (pograjcie Polską to zrozumiecie), poczułem nagłą, nieokiełznaną chęć rekonfiguracji własnego ubioru, na bardziej odpowiadający mojemu obecnemu nastrojowi. W tym celu wydobyłem z głębin szafy i pokładów kurzu mój stary gestapowski płaszcz, w którym przewędrowałem całą straconą na szaleństwach młodość. Rzuciłem w diabły golf, ogoliłem wredny pysk i gubiąc skamieniałe kokony moli ruszyłem w miasto, niczym ostateczny król kruków czy inny władca północnego wiatru.
I zaczęło się. Nie wiem jakie czary wywlokłem z tym płaszczem na światło dzienne,. ale od dwóch dni bezustannie spotykam znajomych z przeszłości. W niedzielę pod pomnikiem dopadł mnie Kurt z Agusią i ich wiecznie uśmiechającą się paru miesięczną pociechą. Kurt jak na prawdziwego anioła destrukcji przystało, połamał mi na dzień dobry okulary, zasłaniając mi oczy i pytając radośnie „kto to?”. Odgadłem bezbłędnie, tylko jedna znana mi osoba mogła mieć tego rodzaju „wielkie wejście. Dwie godziny gadałem w Empiku o Pratchettcie z zarośniętym Sigmarem a chwilę potem z Mevą, której zgrabny biust firma osnuła koszulką z Epoki Lodowcowej , itd. Awari, gdy tylko pojawiłem się w drzwiach herbaciarni stwierdziła, że oto powrócił prawdziwy Kiszczak. Czyżbym przez te ostatnie 5 lat był nieprawdziwy? Nawet nie wspomnę o reakcji Maleństwa, w ogóle zaczęły się za mną wszędzie oglądać babki, a ja cały czas nie wiem, czy im się podobam, czy też je zwyczajnie śmieszę.
Prawda jest jednak taka, że gdy założyłem ten płaszcz ponownie poczułem się sobą, w własnej skórze. Znów czuję się niczym krążownik, znów mam ochotę pisać i przecinać noc. Tak jakby w tym połatanym, pozbawionym guzików i pościeranym łachu ukryła się część mojej osobowości.
Płaszcz otworzył drzwi do przeszłości, wiatr nim teraz targa jak parą czarnych, postrzępionych skrzydeł. Tymczasem świat po raz pierwszy od miesięcy jest taki ciepło szary i zamglony. Z nieba spadają wielkie, ciężkie krople deszczu, a temperatura w dwa dni skoczyła o 12 stopni. Panuje cisza jak przed wybuchem. Jakąś totalną eksplozją życia.

Gdy w końcu umarł
zobaczył światełko
na końcu tunelu
- było czerwone

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz