wtorek, 21 lutego 2006

To wszystko co jest pod naszymi stopami


Miasto drgnęło, ruszyło. Hiszpanie wykupują ziemię, ze wszystkich stron świata spełzają firmy. Wszędzie pachnie surową cegłą, wydłużają nam się autostrady, linie tramwajowe i molo w Brzeźnie o połowę. A każdy, kto chce wbić choćby łopatę w naszą ziemię musi wezwać archeologów i poczekać rok. Bo to miasto jest takie, że wystarczy pokopać na własnym podwórku by znaleźć stary karabin, srebrne łyżeczki lub trupa z klamrą SS u pasa. Czasem też coś tak niesamowitego jak średniowieczne okulary przeciwsłoneczne czy warkocz dziewczynki sprzed kilkuset lat.
Niedawno, w jednej z rozkopanych latryn znaleziono przewiązane wstążką pudełko z łyka, z kamykiem w środku. Odłożono je na półkę w magazynie i dopiero studentka z Kaszub powiedziała, że jest to „życzenie”. Do dziś istnieje na Kaszubach zwyczaj, że panna młoda przed zamążpójściem zamyka w kamyku swoje życzenie, i przechowuje go, aby się spełniło. Znaleźć czyjeś marzenie sprzed 500 lat to rzecz wyjątkowa, trudno wyobrazić sobie coś bardziej intymnego.
Tymczasem Seba wędruje po dzikim lasku za strzelnicą. Pojawia się tam, co parę dni. Wędruje równym krokiem po mokrej ziemi i kurczących się łachach śniegu i niczym grzyby zbiera pornografię.
Ten lasek, mimo że dziki, nigdy nie jest odludny. Nocą zmieniają tam formę kradzione samochody. Młodzież tam pije, złomiarze siedzą przy ogniskach, czasem pod krzakiem znaleźć można kogoś śpiącego. Stoją też tam samochody o zaparowanych szybach a z gałęzi zwisają pełne prezerwatywy. Rosną dzwonki i jeżyny, a Seba zbiera pornografię by wpuścić ją w obieg wtórny małolatów, gdzieś w cieniu betonowych podwórek.
Wczoraj koło Polibudy spotkałem Lauera. Przywitałem go oczywiście pytaniem o moje 3 stówy, z którymi tak naprawdę pożegnałem się już dawno, bo żeby je odzyskać musiałbym chyba typa sprzedać na organy, postanowiłem go za to przynajmniej podręczyć. On oczywiście szedł właśnie do matki coś pożyczyć i opowiadał mi o swojej żonie, która sięga mu do ramienia i waży 103 kilo.
U Avatara w szkole uczennica ugryzła w rękę inną uczennicę, nauczyciel na to z niewzruszonym spokojem: Czy mam zaostrzyć osikowy kołek?

Czy zechcesz mnie smakować
Gdy wieczór zastuka w ramę
Łóżka, a ma ciało odciśnie się
Białym pływem w pościeli

Wtedy złączymy się w
Dzikim nocnym tańcu
Wtedy poszybujemy
Gdzie będziemy chcieli

(Essi Daven)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz