czwartek, 2 lutego 2006

Atomówki nad Hiroszimą


- Rozdzielmy się!
- Ok, w ten sposób dokonamy
więcej zniszczeń

Oglądaliśmy u Void Wojnę Światów w wersji skróconej. To znaczy przewijaliśmy głębię psychologiczną, koncentrując się na scenach rzezi. Oczywiście jako istoty złe i amoralne komentowaliśmy radośnie starcie american dream z mars dream, czy innym Arkturem. Doszliśmy też do budującego wniosku, że w wojnie z Polską obcy nie mieliby żadnych szans. Złomiarze by im na to nie pozwolili.
Oto nieżyczliwa, nam obca istota przybywa na Ziemię dosiadając piorunów, wcieka przez osadowe warstwy wprost do przytulnego wnętrza tripoda, przekręca kluczyk w stacyjce i... Nóżki! Gdzie są nasze nóżki!!!
A za rogiem pan Zdzisiu obciąga alpagę i jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Świat ostatnio zachorował. Otaczają mnie chorzy ludzie. Maleństwo mi kaszle pomiędzy pocałunkami, Void mętnie wygląda spod koca a Zwierz otwiera mi w piżamie. Wysiaduję w domach gdzie chorują całe rodziny...i nic. Dziś Zwierz doszedł do oczywistego, acz niepokojącego wniosku, że to zapewne ja roznoszę zarazę, a w zamian za to zaraza mnie nie rusza. Licho wie, może w jakimś pijanym widzie podpisałem jakiś cyrograf. "dzień dobry Mr. Kiszczak, nazywam się Ebola, możemy sobie pomóc"...
Marzan udziela mojej pani korepetycji z historii, ciekawe jaką minę mieliby jej starsi, gdyby dowiedzieli się, że ten niepozorny chudzielec, spijający ich specjalną herbacianą mieszankę, to znany poeta i krytyk literacki. A M to gość, który ze zwykłego niesłodzenia herbaty potrafi zrobić niezłą opowieść.
Wczorajszy dzień bardzo konstruktywnie, poświęciłem na robienie kolejnej "Bramy". Bramy to mój, absolutnie bezsensowny, bezużyteczny i niezwykle absorbujący pomysł autorski. Mam opasłe segregatory, do których wklejam setki i tysiące zdjęć, grafik i obrazów. Tak jak w notesach notuję obraz świata filtrowany przez mój umysł, tak tam zamrażam jego obraz rzeczywisty, wklejając zdjęcia z pism, gazet, katalogów czy reklam.
Tymczasem mijają godziny i dni. Wieje wiatr, śnieg się topi. Wracam do domu a tam tylko pośród białego kłębu dymu moja muter szlocha oglądając "Listonosza z Costnerem"

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz