poniedziałek, 9 stycznia 2006

I ja pomiędzy nimi, zakładający pułapki na bogów.


-Tato pokaż jeszcze raz słoniki
-Nie synku, słoniki są już zmęczone
-Ale tato proszę, prooooszę!
-No dobra. Trzeci pluton maski włóż!!!

Mała leży wymęczona gorączką, z Bajką coś źle, tak źle, że starła swoje blogi, ja pieprznąłem wczoraj na lodzie. Za mało chyba ostatnio spałem, szedłem przez ciemność i gapiłem się na ocean świateł Zaspy, przy takich okazjach mam tendencję do niemyślenia. Zadowalam się bezrozumnym zachwytem. Potem miałem iść wcześniej spać, ale za to stojąc po ciemku, na golasa, nachylony z lupą nad telefonem prowadziłem sms-ową konwersację. Gdy zakończyłem jedną zacząłem następną i w rezultacie położyłem się o pierwszej.
Miasto wokół tonie w złotej mgiełce. Niebo jest błękitne, a zimowe słońce ostre i padające pod takim, wydobywającym kontrasty kątem. Nocami księżyc ociera się o gwiazdy a na niebie króluje Orion. Chodząc przez podszewki miasta i czuję się jakbym wędrował przez obrazy impresjonistów. Tyle uczucia unosi się w powietrzu. Poza tym jest cholernie zimno.
W 2005 Państwo Polskie przyznało Gdańskowi ze swego budżetu coś z 17 milionów zł, od UE dostaliśmy półtorej miliarda. Wielka Orkiestra musi pomagać szpitalom. Czasem zastanawiam się, po co nam takie państwo.
Tak, smęcę z lekka, znowu jestem niedospany, a cały bok mam w widowiskowych siniakach. Wyglądam jakbym stoczył bój spotkaniowy z kombajnem typu Bizon. Dziś ląduję znowu u małej. Byłem tam 2 razy podczas jej choroby i jeszcze się nie zaraziłem. Cóż do trzech razy sztuka.
Trafiłem na ofertę kupna pełnego munduru SS z oporządzeniem, podobno kupują to najczęściej pękate kurduple w okularach, znaczy się tacy, co zamiast do SS załapaliby się raczej na darmowe zwiedzanie komory gazowej. Ja wiem, może jednak czas trochę pochołubić sobie jakiś kompleks, w końcu zawsze było mi do twarzy w czerni.

Pewnego dnia w jej dom uderzył piorun.
Na takim pustkowiu pomyłka była
wykluczona

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz