sobota, 1 października 2005

To jedna z tych notek, w których Phantom nie znajdzie „nic”


Ja - Ty moje małe, krwiożercze stworzenie...
Pazurek sennie - I tak ci nikt nie uwierzy.

Rozmowa z Lenn. Wzdłuż głównej żyły Wrzeszcza. Słowa pośród kolorowych świateł, gwaru i zapadającego zmierzchu. Gorzka żołądkowa okazała się słodka. Wyglądaliśmy zapewne intrygująco, mała, ruda, rozwichrzona, częstująca gorzałą sunący obok zwalisty cień. Wiele powiedziano w ten zimny wieczór.
Pazurkowata wracała z ojcem przez park koło opery, a tam znowu dziki. Rozchrumkane radośnie , biegające warchlaki. Gdzieś w ciemnościach czaiła się zapewne siedemdziesięciokilowa locha i zacierając racice i czekając tylko na moment , aż jakiś frajer wyciągnie rękę do głaskanie i powie: Ach jaka śliczna świnka. - To tylko dziki - Stwierdziła Mała i powlekła za sobą struchlałego rodzica.
Tomas łaził z wykrywaczem po Kępie Oksywskiej i wykopał 96 podków i jeden młotek. Powiedziałem mu, że to być może Opatrzność coś mu sugeruje. Poza tym chodzą po mieście słuchy, że można kupić nitroglicerynę. Podobno 500 zł za 100 ml. Zawsze chciałem wysadzić ten szpetny, szesnastometrowy krzyż, którym zmiażdżono Górę Gradową.
I to tyle, moi drodzy. Kończę, bo moje Maleństwo kupiło mi wczoraj, na dzień chłopaka, najnowszy tom Honor Harington. Teraz odczuwam niewysłowioną wręcz potrzebę, by ująć w macki tę czerwoną okładkę i dać upust nałogowi. Ciao!

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz