Niedziela. Puck - Mechowo - Puck.
Nawet nie wycieczka, zwykły spacer przez piękną krainę u nasady półwyspu
Helskiego. Dla mnie jest to kraj ze snów. Droga klucząca wśród wzgórz, pnąca
się z trudem na szczyty i zapadająca się gwałtownie w dół , by pogrążyć się w
cieniu starych drzew. Krzyże i kapliczki pojawiające się znikąd, folwarki i
gospodarstwa stojące tu od setek lat, miejscowości, wymoszczone idealnie w
swoich miejscach. Kraj który przyzwyczaił się do ludzi ich dróg i pól. Kraj
senny i zadowolony z siebie, przysypiający z lekka w cieple bladego słońca
ostatnich dni lata. Koniec lata to moja ulubiona pora roku.
Wyruszyliśmy by spełnić odwieczne
marzenie Awari, która chciała koniecznie obejrzeć groty mechowskie. Szło mi się
idealnie, byłem akurat w takim stanie, że mój mózg z radością powitał możliwość
przerwania pracy. Wędrowałem więc i chłonąłem, A ten nowy świat wypełniał mi
oczy i myśli.
Szła z nami Magda z Koleżanką. M
wróciła do Polski na egzaminy. Facet jej wyrażnie służy. Nabrała pewności
siebie, zrzuciła łachy i wyeksponowała biust, którego istnienia dotąd nie
podejrzewałem.
Jej koleżanka wyśmiała moje
poglądy na stwórczą rolę wiary i cywilizacji opowieści. Jakoś nie byłem w
stanie się zebrać by się bronić. Za to odczułem to dość mocno. Chyba traktuję
siebie zbyt poważnie.
Wędrowaliśmy w słońcu ,
odpoczywaliśmy w cieniu konsumując lody z koniakiem. Zrywaliśmy z poboczy
nagrzane słońcem jeżyny i młodą kukurydzę z pól.
Pokluczyliśmy w szalonym biegu
pośród jadących samochodów,w czasie "Wielkiej Wojny Rzepowej". Jej
eskalacja nastąpiła gdy za uzbrojonym w jeden rzepowy krzak Adamem biegał
Phantom uzbrojony w dwa, tyle że większe. Choć może "biegał" nie jest
właściwym słowem. On "kroczył", czy też "nadciągał
nieuchronnie".
Mijały nas kolorowe pielgrzymki
zdążające do Swarzewa. Machaliśmy sobie wesoło, dzieci patrzyły z parapetów
niskich okien. A na horyzoncie obracały się białe łopaty wiatraków i skrzył w
słońcu głęboki błękit zatoki.
Wieczorem wróciliśmy do Pucka.
Wędrowaliśmy rozświatlonymi złotym światłem ciasnymi uliczkami. Dotkneliśmy
głazów fundamentu dawnego zamku krzyżackiego, zajrzeliśmy w ciemną gardziel
katedry , wreszcie zeszliśmy nad niespokojne morze w miejscu gdzie Generał
Haller zaślubił całą tę wodę Polsce.
Legenda głosi, że zaślubiny
odbywały się zimą,a generał nie trafił pierścieniem w przygotowany przerębel.
Pierścień pomknął po lodzie. W tym momencie młody kawalerzysta wyrwał się z
szeregu, podalopował na koniu przez lód i strącił pierścień lancą w wodę. To
naprawdę bardzo polskie, cholerne, czyste wariactwo, ale za to jakie
widowiskowe.
Zachód słońca odnalazł nas na
molo, gdzie Phantom ze swojego zakrzywiającego czasoprzestrzeń plecaka wydobył
wór, nie worek, wór pączków.Gdy już umazani lukrem, przełkneliśmy ich ostatnie
muliste kęsy, powiedział że trzymał je od tłustego czwartku...Orientuje się
może ktoś , kiedy był ostatni tłusty czwartek? Bo mój żołaek chciałby wiedzieć.
Stwierdził że ma ich jeszcze
więcej, a mi przed oczami stanęł wizja Ph stojącego w wątłym snopie,
wpadającego przez piwniczne okno światła i wyciągającego z ogromnej lodówki
zeszklone wypieki.
Za nami, w wodzie wędrowały sobie
jakieś półnagie postacie. Wędrowały, wędrowały a potem nagle znikały. Nad
Phantomem wisiały chmury muszek. Z każdą chwilą większe. To zrozumiałe, taka
okazja jak Phantom nie zdarza się często. Gdy się w końcu ruszyliśmy, Adam
zawołał - Ej, ale kolegów to zostaw!
Adamowi zrzedła mina gdy okazało
się, że musi zapłacić za rower bilet 100%. Jego oburzone westchnienie
doprowadziło pół dworca na skraj zawału. Potem podszedł do roweru, położył mu
bilet na siodełku i mówi: Masz, jedź. Odgrażał się , że w pociągu usadzi go na
fotelu.
Na dworcu jakieś dziecie płci
męskiej opuściło spodnie i zrosiło żółtą strugą torowisku. A z tyłu jego
małoletnia siostra krzyczy: Patrz wujek, twoja krew!
W mieście był Jarmark Wileński z
tanim domowym,piwem i kiełbasą. Faszerowane papryki u Awari i przyjaciele w
herbaciarni dyskutujący o wegetarianiźnie. A dziś pogoda znowu jest piękna i
świat wydaje się podążać nadal we właściwym kierunku.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz