wtorek, 20 września 2005

Kilka słów na koniec dnia


...siedzę u Zwierzów gdzie przyciągnąłem zmuszony koniecznością nakarmienia porzuconych kota i chomika, które w przeciwnym razie mogłyby się nawzajem pożreć. Co nie znaczy, że mimo to nie próbują. Kota zastałem w trakcie mission imposible, przylepionego do drzwi szawki zawierającej chomika i usiłującego poradzić sobie z haczykiem bez palców. Gdy wszedłem, zrobił minę typu "nie widzisz tego. Masz schizofremię",zaś z szafki dobiegały agresywne szelesty.
Teraz siedzę przed ekranem, wyjadam Zwierzom kulki kokosowo - rumowe, zapijam colą i głaszczę kota, który jest najwyraźniej na głodzie dotyku. Na dworze jest szaro do bólu, jakby pogoda postanowiła przedstawić sobą jakiś stereotyp. Starsi przysłali smsa, że kończą rejs po Jangcy i jutro wracają do Szanghaju.
Zaraz wstanę,wszystko powyłączam i pójdę do mojego zimnego , pustego domu. Będę leżał po ciemku, marząc o zmierzchu nad jeziorem, o grze świerszczy i pełni księżyca.
Tak, to bardzo niekomercyjna notka. Właściwie to tylko kartka wyrwana z pamiętnika, pędzona wiatrem...

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz