...siedzę u Zwierzów gdzie
przyciągnąłem zmuszony koniecznością nakarmienia porzuconych kota i chomika,
które w przeciwnym razie mogłyby się nawzajem pożreć. Co nie znaczy, że mimo to
nie próbują. Kota zastałem w trakcie mission imposible, przylepionego do drzwi
szawki zawierającej chomika i usiłującego poradzić sobie z haczykiem bez
palców. Gdy wszedłem, zrobił minę typu "nie widzisz tego. Masz
schizofremię",zaś z szafki dobiegały agresywne szelesty.
Teraz siedzę przed ekranem,
wyjadam Zwierzom kulki kokosowo - rumowe, zapijam colą i głaszczę kota, który
jest najwyraźniej na głodzie dotyku. Na dworze jest szaro do bólu, jakby pogoda
postanowiła przedstawić sobą jakiś stereotyp. Starsi przysłali smsa, że kończą
rejs po Jangcy i jutro wracają do Szanghaju.
Zaraz wstanę,wszystko powyłączam
i pójdę do mojego zimnego , pustego domu. Będę leżał po ciemku, marząc o
zmierzchu nad jeziorem, o grze świerszczy i pełni księżyca.
Tak, to bardzo niekomercyjna
notka. Właściwie to tylko kartka wyrwana z pamiętnika, pędzona wiatrem...
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz