Poszedłem spać o 3 a wstałem o 7, więc jeśli
ktoś oczekuje dziś wylewności i elokwencji z mojej strony to niech się odwróci
i odejdzie , zanim sprzedam mu kopa.
Stałem wczoraj z 8 metrów od Jarre i
machałem dwoma wystawionymi paluszkami. Powietrze wypełniały słowa
Kaczmarskiego i było tak pięknie, że pękało serce.
Gdy na telebimach zrobionych z
całych budynków pojawiły się błękitne fale oceanu, przez cały plac przeszło
głębokie, stutysięczne westchnienie.
Rozświetlony dźwig wyjeżdżający
zza hali wyglądał jak trójnóg z wojny światów. Nie jedyne to takie skojarzenie.
Gdy wracaliśmy potem przez noc, szliśmy jedną z głównych arteri miasta,
wypełnionej dziesiątkami tysięcy ludzi wędrujących, niczym lemingi, w kierunku
morza. Zajmowali jezdnię ,trawniki , tory tramwajowe i chodniki a pośród nich
grzęzły nieliczne samochody. Dzisiaj Gdańsk nie zasnął. Sama ta noc była jak
sen.
Jeśli oglądaliści relację w tv,
to nic nie zobaczyliście. Gdyby TVP robiło relację z końca świata, to wyszedły
inspirujący dokument o zapierającej dech w piersiach skali w rodzju "Życie
seksualne paralityków" albo "Co chciałbyś wiedzieć o glukozie, ale
bałeś się zapytać". To oni powinni płacić nam abonament za oglądanie. Nie
wspomnę już o gównianej jakości obrazu i ustawieniu kamer typu: Dużo publiczności,
trochę sceny i fajerwerki lecące do góry i tajemniczo znikające poza kadrem.
Cała relacja była pozbawiona choć odrobiny ekspresji orginału, coś jak
porównanie trupa z żywym człowiekiem. Na miejscu , każdy kolejny punkt programu
zaskakiwał, w tv wszystko co najlepsze rozmiędlili, albo nie pokazali. Za to
wielokrotnie można było zobaczyć jak Jeam Michel poprawia włosy.Ach!
Bilet wkleiłem do notesu.
Wychodząc przeprowadziłem kobiety przez stare , robotnicze dzielnice. Ucięte
jak nożem w różnych niespodziewanych miejscach. Gdy za komuny rozbudowywała się
stocznia to pochłaniała dziewiętnastowieczne kwartały budynek po budynku. Dziś
w czasach "Po stoczni", mamy tam pustynię gruzu i stali.
Meandrując odprowadziłem
Maleństwo do domu i z drapiącym od kurzu gardłem powlokłem się ku wybrzeżu. W
domu obejrzałem wszystko raz jeszcze na video.
Gdy zaczynali grać mury, z
tysiącami innych uniosłem ku górze rękę z ułożonym z palców V, i krzyknąłem do
Tau: Zawsze chciałem to zrobić!!!". Moje pokolenie dostało kilka minut
tego, czego odmówiło nam życie i historia, dostaliśmy kilka minut prawdziwego,
dziejowego przeżycia i wszyscy przez chwilę byliśmy razem.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz