sobota, 9 lipca 2005

W tym mieście ci co wyglądają jak ja, nie są tacy jak ja


Pogrzeb znanego kardiochirurga. Podniosły
nastrój. Trumna wjeżdża do pieca , którego
drzwiczki przyozdobiono czerwonymi ró-
żami na kształt serca. Serce otwiera się
powoli, trumna wjeżdża i nagle uroczystą
ciszę przerywa histeryczny śmiech.Śmieje
się jakiś gość, gdy już mu mniej więcej prze-
szło, mówi: Bardzo państwa przepraszam,
ale jestem ginekologiem i właśnie wyobraził-
em sobie jak będzie wyglądał mój pogrzeb...

Piątek , wieczór, zapalają się latarnie. Stoję z Pazurzastą i Avatarem przed Multikinem. Przez niebo w kolorze indygo ciągnie się splątana chmura w kształcie żagla. Avatar robi jej zdjęcie telefonem. Wszystko powoli różowieje. Pokazujemy jej sierp księżyca, między tą a tamtą chmurą , powyżej latarni. Jest cienki jak krawędź paznokcia.
Byliśmy na „Wojnie światów”. Oglądałem wiele filmów katastroficznych, ale nigdy czegoś takiego. Nie ma tu przemawiających prezydentów, bohaterskich pilotów, czy walących się słynnych budowli. To co się dzieje widzimy z perspektywy zwykłego człowieka. Patrzymy z wysokości jego oczu. Jest to widok fragmentaryczny, pełen przeczuć i odruchów. Nie wychylamy się z piwnicy, nie biegniemy za skarpę...i to jest naprawdę przerażające. Osobiście polecam się czułej pamięci wszystkich, którzy pójdą na ten film i zobaczą pociąg. Ja poczułem się naprawdę nieswojo.
W ciemnym kinie dopadła mnie alergia. Myślę że to przez strach. Jestem już po fazie kichania, a w fazie „ciężkich płuc” Czuję się jakbym oddychał szlamem. Trochę mną zatrzęsło a Pazurek przestraszyła się , że mam zimne palce. Ja mam zawsze ciepłe ręce.
Zwaliliśmy się ostatnio brygadą do Lenn. Był jogurt domowej roboty, który wypiłem i ciasto, które pożarłem. Marzan puszczał Laibacha, Lao Che i industrialne przeróbki Metallicy. A pies krążył polując na zainteresowanie.
Lenn musi siedzieć w domu, a jej umysł nie jest dostosowany do bezruchu . Padliśmy więc ofiarą pytań typu : Kiedy ostatnio myłeś pępek? (Nikt nie pamięta), albo: Co byś zrobił, gdybyś obudził się zamknięty w grobie? To ostatnie stąd, że jak sama mówi: Ostatnio siedzi ciągle zamknięta i patrzy jak rosną jej włosy i paznokcie.
Awari zarzuciła mi ostatnio, że gardząc poczciwym, starym Okchamem, mnożę linki bez potrzeby. A oto i bronię się , z niespotykaną u takiego grubasa gracją wykonuję treściowy półobrót i odbijam klingą jej ostrze jakby było powiewem wiatru.. Otóż najogólniej rzecz ujmując: Mój blog, moje linki. Czy też inaczej: moje linki są moje. Nie dysponuję własnym komputerem. Nie mam „zakładek” ani „ulubionych”. Jeśli podoba mi się jakaś strona to mogę zrobić sobie do niej przejście tylko i wyłącznie z bloga.
Na koniec miałem napisać, kto ginie w kolejnym tomie „Harrego Pottera”, „Książe półkrwi”. Rozgłosiłem to pośród znajomych, ze złośliwą radością opędzając się od ich żądzy wiedzy i czerpiąc uciechę z niewątpliwych udręk ciekawości na jakie w swym okrucieństwie ich skazałem BUHAHAHAHAHAHAHA!!! khm, przepraszam... No więc po dogłębnym przemyśleniu tematu stwierdziłem, że o wiele zabawniej będzie tego nie pisać... Cóż to za jęk dobiega zza horyzontu?
Moja podła, nienawistna natura przeciąga się właśnie rozkosznie pod ogniem waszych nienawistnych spojrzeń. Ale spokojnie, przecież to zaledwie parę miesięcy do polskiego wydania...
A na razie Pazurek , jak każda rasowa kobieta, twierdzi że musi schudnąć. A ja jej na to , że jak jeszcze trochę schudnie to będzie trup.
I już całkowicie i definitywnie kończąc, napiszę co uświadomiłem sobie wczoraj w kinie, a co przecież wydaje się tak oczywiste. Tytuł „Wojna światów” nie jest przypadkowy. To nie my pokonaliśmy obcych najeżdców mimo naszej nauki i pychy, zniszczył ich nasz świat. Potraktował ich jak żywy organizm chorobę i usunął. Chociaż w filmie właściwie się o tym nie mówi to pozostaje przeświadczenie, że natura czy Bóg czuwa nad nami i nie pozwoli naruszyć swego porządku czy równowagi nawet wrogowi tak potężnemu i snującemu swoje plany przez miliony lat.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz