Jeśli ufoludki wylądują przed
Białym Domem,
trąbić będą o tym wszystkie
telewizje świata.
Jeśli wylądują w Brzeżnie, będą
miały pecha.
(parafrazując Ziemiańskiego)
Pierwsza książka Jamesa Morrowa
opowiada o Anthonym Van Horne. Autorze ekologicznej hekatomby, której dokonał
doprowadzając do uszkodzenia swojego supertankowca. Co noc, dręczony wyrzutami
sumienia i wizjami zagłady, chodzi do pustego kościoła. Tej konkretnej nocy w
mrocznej nawie czeka na niego umierający archanioł, który daje mu swe pióro,
władzę i zlecenie jakiego nie otrzymał jeszcze żaden człowiek w historii
ludzkości.
Trzykilometrowe ciało Boga spadło
w lodowate wody Atlantyku, a kapitan Van Horn z pomocą swojego , świeżo
spuszczonego z remontowej pochylni, supertankowca ma docholować je do lodowego
grobowca .
Delikatnie rzecz ujmując misja
okazuje się niełatwa. Na drodze staje kryzys wiary, świadomość bezkarności - bo
skoro Bóg umarł to..., wściekli ateiści - skoro umarł to był, filmy
pornograficzne, Atlantyda, oraz klub odtwarzania bitew II wojny światowej,
który postanowił odegrać bitwę o Midway, torpedując naprawdę duuuży cel. Pojawi
się też tankowiec z zatoki perskiej uzbrojony jak forteca, nietypowe hamburgery
oraz ksiądz i zakonnica o dużym biuście, którzy stojąc wśród rzadkich włosów
boskiego podbrzusza i patrząc na penis wielkości sterowca bujany przez fale,
zastanawiać się będą czemu Bóg ma pępek.
Druga książka Jamesa Morrowa
opowiada o tym jak ludzie nie uszanowali spokoju boskiego grobowca. Wydobyli
ciało Boga z lodowej krypty i zacumowali nagie w porcie na oczach całego
świata. Uznali że jest w stanie śmierci klinicznej i podłączyli pod aparaturę
podtrzymującą życie, w tym turbinowe serce firmy Lockheed Martin. W całą
sytuację miesza się niezwykły szewc znany jako Jonathan Sarkos a także pewien
Sędzia Pokoju z małej , amerykańskiej mieściny, któremu po wielu latach
szczęśliwego małżeństwa umiera żona, a on sam okazuje się być nieuleczalnie
chory na raka prostaty. Sędzia ów pełen gniewu i bólu pozywa Boga przed
międzynarodowy trybunał za zbrodnie przeciw ludzkości. Odbywa się proces,
dowody są miażdżące, ale czy na Ziemi istnieje sędzia, który skazałby na śmierć
Boga? Jak oceniać motywację Boga a jak człowieka, jak je porównać, czym jest
odpowiedzialność dla istoty, która stworzyła wszystko. łącznie z czasem i
logiką, i która stoi poza tym wszystkim. Czy Bóg może i czy powinien być
odłączony od aparatury podtrzymującej go przy życiu i poddany eutanazji? Co o
tym wszystkim myślą koty?
W trzeciej książce Jamesa
Morrowa, świat się kończy. Nuklearne piekło z abstrakcji i ikony staje się
nagle faktem, a wszyscy ci którzy w skutek niego nigdy nie przyjdą na świat
wysyłają wstecz czasu atomowy okręt podwodny by z zagłady uratował 6 ludzi,
potencjalnie za nią odpowiedzialnych i przywiózł ich na biegun w celu osądzenia
za zbrodnie przeciwko przyszłości. Nienarodzeni mają czarną krew, wspominają
nieistniejące życia i chcą sprawiedliwości. Całość obserwuje z przeszłości
Nostradamus i opowiada o tym Leonardowi, który maluje opowieść na szkle.
Ostatni człowiek na Ziemi, tak się złożyło, jest także wytwórcą płyt nagrobnych
i na czarnym kamieniu, pośród lodów Antarktydy, wyryje ostatnie epitafium. Ale
tak naprawdę trudno powiedzieć jak to wszystko się skończy. Skończyłem o 1,
całą noc mi się to śniło, a dzień przesnułem porażony smutkiem.
Książki nie są po to by je
czytać. Książki są po to by nad nimi płakać i śmiać się, są po to by rzucać
nimi z wściekłością o ścianę i po to by siedzieć na plaży nad zamkniętą okładką
i w zamyśleniu wpatrywać się w morze. Książki nie są do czytania, prawdziwe
książki trzeba przeżyć.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz