środa, 20 lipca 2005

Aaargh


Moja uzbrojona w szpony Pociecha poznaczywszy mnie na pożegnanie siecią malinek pojechała z kuzynkami nad jezioro. Ja pozostałem w mieście cudów i schnę w świetle błyskawic pomiędzy regularnymi ulewami. Czuję się jak mieszkaniec Borneo, ciągły szum kropel w liściach. Chyba już zaraz zacznę pleśnieć.
Wczoraj Maleństwo zrobiło mi niespodziankę, dopadło mnie u Awari i wySciskało kurczowo w czasie gdy Kisuna usiłowała bezskutecznie ściągnąć zkrakowaną wersję Chuzzle. Czyli przez dwie upojne zwszechmiar godziny.
Jutro ląduję po raz pierwszy z serii u dentysty, zostanę przebadany i dowiem się ile i czego mi wytną. Jestem delikatnie mówiąc zaniepokojony , poza totalną hipochondrią jestem zdrowy jak koń. U lekarza nie byłem od 8 lat.
`Zeby nie było piszę dziś , bo to może ostatni raz. Z dentystami nigdy nic nie wiadomo...

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz