Bez czarny (sambucus nigra) -
krzew poświęcony Wielkiej Bogini. Kwitnie
w okresie nocy świętojańskiej i
letniego przesilenia. Silnie związany z magią
erotyczną. Spytani starsi mówią ,
że ma białe kwiaty , zbite w kiście i liście
o nietypowym kształcie, dzięki
którym uznawany jest za odrębny gatunek.
Pachnie intensywnie czarną
porzeczką.
Nowy Wrzeszcz, wyśniony przez
Alberta Forstera. Nazistowskie osiedla, proste , symetryczne i pełne światła.
Pozbawione ozdób i cech indywidualnych. Stoję na przystanku w mrozie i łunie
zachodzącego słońca. Czekam na piętnastkę. Nie chce mi się iść. Zimno zmroziło
mi stawy i usztywniło mięśnie. Mrużę oczy patrząc na złociste smugi światła
wypadające spomiędzy budynków. Pławię się w bezrozumnej radości.
Za mną równe szpalery drzew wiodą
ku „Nowemu Żakowi”. Gdzieś tam w kontekście sterczy łukiem kręgosłup mostu na
Zaspie. Most wciąż jeszcze zasiedla eteryczny Waisser Davidek z kompanią
niedoszłych apostołów i Marią Magdaleną w czerwonej sukience. Tu można otrzeć
się przechodząc o gdańskie legendy. Tu też stałem niegdyś w strugach deszczu
czekając na Lennonkę. Ponad tym mostem przelatywały z rykiem srebrne Iliuszyny,
a przedtem pękate Junkersy. Płyty pasa startowego przecinają jak nożem
gierkowskie osiedla, sięgając w domyśle ku morzu. Pod mostem peron Gdańsk -
Zaspa i zakręt samobójców. Wieczorne szybkobieżne wyskakują tam pełną prędkością
znikąd. Tu też czasem ginie się przypadkiem wybiegając zza pociągu pod drugi
pociąg. Trochę z boku zaczyna się nasyp, który łukiem biegnie przez Wrzeszcz,
Brętowo aż po Morenę. Ponad zerwanymi mostami mkną po nim przed świtem widmowe
pociągi.
W Bajaderze słodko pachną ciastka
i pysznią się dumnie torty. Siedzę z Panną Pazurek przy stoliku, być może tym
samym przy którym Olek Kwaśniewski zarywał młodą Jolantę Konty. Pazurki stukają
o blat i jak zwykle to ja muszę wybierać ciastka.
Nie zdążę pojechać do biblioteki,
nie dowiozę schematów technicznych Panzer Kampf Wagen III Ludwikowi z
Kartuskiej, nie załapię się na obiad do Gabi choć jej matka zapraszała na
faszerowaną gęś i kompot borówkowy.
Wypełniłaś mi Pazurku cały czas ,
zupełnie i do końca. Zegarki zaskakiwały nas z męczącą regularnością. Tłukłem
się potem po lesie. Musiałem odetchnąć tym cieniem i zapachem umierającego
śniegu. Musiałem ostygnąć.
Teraz czekam na piętnastkę,
skostniały i przemarznięty. Ludzie uśmiechają się patrząc mi w twarz.
Jestem zagadką, odgadnij mnie -
powiedziała...
(Sapkowski)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz