sobota, 5 marca 2005

Jak bardzo szczurom będzie brakować człowieka


Większość z was tego nie pamięta, ale w okresie od lat 50 aż do połowy 80 ludzkość liczyła czas do końca. Nie było kwestii czy 3 wojna światowa wybuchnie, pytaniem było „kiedy?”. Gdy miałem 4 czy 5 lat, beczałem po nocach i trzeba było mnie uspokajać. Nie bałem się duchów, ciemności czy potworów spod łóżka, choć i one miały swoje miejsce w mojej dziecięcej mitologii. Przerażało mnie , że gdzieś tam , nie wiadomo gdzie, są wycelowane we mnie rakiety, które przylecą by spalić mnie , moich rodziców, moje zabawki. Moje sny były pełne białego blasku zza okien, płonących firanek i skwierczącej skóry.
Właśnie skończyłem grassową „Szczurzycę”. Jest ciężka do czytania, męczyłem się z nią prawie tydzień. Teraz tkwię zatopiony w jej czarze jak komar w bursztynie. Można mnie oglądać, badać, pobierać DNA. Jestem nieprzenikalny. Raz zachwycony, raz przerażony. To jest prawdziwa książka. Słowa które wypełniają cię tak całkowicie, że zaczyna w tobie brakować miejsca na cokolwiek innego.Obca rzeczywistość, wlewająca się w twój świat i wykrzywiająca go , aż do bólu serca.
Najgorsze jest to , że nie mam się z kim podzielić tym zachwytem. Każdy lubi coś innego, każdemu coś innego się podoba. Ona lubi wczuwać się w bohaterów, cieszą ją ciekawe pomysły , ale samej książki nie odczuwa. A może odczuwa , ale widzi w niej coś zupełnie innego niż ja i w rozmowie jest „uprzejma”( coś w rodzaju: nie zaprzeczać pacjentowi}. Tamta mówi mi wprost, „To jest gówno”, w taki sposób jakby utożsamiała książkę , mój gust i mnie. On z kolei odczytuje jak maszyna, nie widzi duszy opowieści tylko jej strukturę . Zastanawia się co autor miał na myśli i nigdy nie czyta tej samej książki dwa razy, bo nikt mu nie powiedział , że w każdej książce jest wiele książek i przy każdym kolejnym czytaniu poznajemy inną. Każdy czyta inaczej , ale nikt tak jak ja.
Zmierzcha, zaraz wychodzę do Void, pooddychać jej domem, zobaczyć Pannę Pazurek i napić się czegoś dobrego w towarzystwie przyjaciół. Siedzę przy stole przepełniony zachwytem, niezdolny do podzielenia się nim z kimkolwiek. Czuję się niespełniony i samotny, bo nie potrafię podzielić się czymś niezwykłym , co kotłuje się we mnie rozrywa na strzępy od środka. Nie chcę znowu być nudny, wyjść na desperata czy świra, który bełkocze o czymś bez sensu. Siedzę więc sam ze swoimi myślami, robi się ciemniej. Za drzwiami nad Harleqinem dymi matka , a mnie ogarnia depresja z tych przy których mam ochotę przyłożyć sobie twarz do ściany i jeździć nią po niej , aż zacznie zostawać krew i kawałki skóry.
Na dworze słoneczna pani Odwilż, w sukience z spadających kropel i blasku światła odbijającego się w śniegu. W nocy powróci jednak Zima, wszystko skostnieje i dobrze się będzie iść.
Grass obudził dziecięce demony. Tak naprawdę nigdy nie dowiemy się jak blisko byliśmy końca. Nigdy też nie pojmiemy jak bardzo jesteśmy samotni.

Nasz śpiew , w którym ty, panie
gotów byłeś dosłuchać się gregoriańskiej klasy
miał przywołać jego, tylko jego
Wybawcę
aby przyszedł i położył kres naszej
wolnej od człowieka samotności
(Szczurzyca)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz