wtorek, 1 lutego 2005

Płynny grafit


Spłaciłem kanarów, którzy zaczęli już zamieszczać w korespondencji do mnie wzmianki o sądzie i jakieś niejasne groźby (...nieoznakowany , czarny autobus, marki ikarus. Ofiarę rozjechano wielokrotnie...). Deszcz spłukał śnieg. Z północy uderzył wiatr i zerwał z nieba kieckę chmur. Wszystko zalał błękit. Boże ileż kolorów!!!
Morze było szalone i tak granatowe , ze aż czarne. Plaża zryta i dziurawa, na końcu świata sztorm poprzetaczał piędziesięciokilowe kamloty. Niesamowite ilości wyrzuconego przez fale plastiku, z przewagą korków i różnych zatyczek. Wygląda to jakby morze postanowiło oddać nam z powrotem cały ten brud. Fale uderzały w skarpę, wiatr porywał ich grzywy i niósł przez powietrze. W minutę dziesięć byłem mokry do gaci. Do domu wróciłem szczęśliwy i szczękający zębami.
Magnolia znowu rusza w świat. Tym razem będzie kierowcą w Brnie. Ma tam wozić bogatych starców, podobno także z ichniego parlamentu. Wraca dopiero w czerwcu...czytasz Phantom? W czerwcu.
W niedzielę obżerając się czekoladami i pijąc herbatę bananową stłoczyliśmy się u Void, by obejrzeć rozszerzoną wersję „Władcy Pierścienic 3”. Trochę ponad 4 h. Miodzio! Wersja kinowa wydawała mi się kretyńska, ale to właśnie dlatego, że aż tyle wycięto.
Jest wieczór, zapieprzałem dzisiaj ostro i rzygać mi się chce ze zmęczenia. Ja tak właśnie mam wysokie rachunki przychodzą zawsze stadami, tak że trzeba znaleźć nagle 5 - 6 stów znikąd. Wszystko śmierdzi mi teraz farbą.
Myślę o najbliższej mi osobie, która ruszyła własną ścieżką i teraz oddala się ode mnie z każdą sekundą . Jutro będę pisał do niej list, flaki przewracają mi się ze zdenerwowania. Łatwo skończyć miłość, milion pisarzy opisało to w pięciu milionach książek, ale gdy sypie się prawdziwa przyjaźń trzeba tworzyć własne teorie.
Na niebie nie ma chmur, już od dawna niebo nie było takie czarne.

K - Ej, no przecież nie zawsze byłeś ubrany na czarno...
Ja- Zawsze. Nawet cholerny becik był czarny jak grzech, a pod nim kłębiły się w mroku czarne jak noc pieluszki.
K - Stary, ta kolorowa kurtka może uratować ci kiedyś życie.
Ja- Jasne! Zrobię wszystko by nie umrzeć w czymś takim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz