O 2 nad ranem ścinałem sobie
włosy nad miską. Znowu spałem 2 godziny. Dziś imieniny ojca, impreza, stado
wygłodzonych gości. Ojciec w sklepach, matka w gipsie, zgadnijcie kto to
wszystko ma przygotować. Do tego piach w oczy, wszystko przeciwko mnie. Nic nie
chce działać za pierwszym razem, sześć potraw kipi na raz, a jebany discman
ciągle przerywa. Teraz zalać pieprzone nóżki, w gulaszu za mało papryki. Święci
pańscy!!! Jeszcze muszę wstawić zupę grzybową. Ktoś chętny do krojenia
pieczarek? Matka z bladym uśmiechem macha kikutem. Jasne, że to była ironia ,
do cholery! Decydenci obdarzają mnie cennymi komentarzami i wspominają
mimochodem , że coś jeszcze trzeba zrobić, na przykład rozstawić dodatkowy
stół. Między odkurzaniem a pójściem do piekarni trzeba jeszcze umyć łazienkę.
Szlag! Kurestwo i pomór bogów! Na zewnątrz szaleje jebana śnieżyca...
kurwa
Niech mnie ktoś uśpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz