Właśnie tak , szarooka Magnolio,
dusząca zapewne w tej chwili, jakiegoś lubieżnego dziadka w przerębli, z
słuchawek spływa niczym melasa Rammstein, w mojej głowie kotłują się różne
pomysłowe sposoby anihilacji onetu, a pogoda ma pomroczność jasną. Dokładniej,
gdy już wszystko wyschnie, spada śnieg, gdy się już trochę nadtopi i pokryje
cieniutką , szklistą warstewką , zamarza. Jak wiatr zawieje nie trzeba nawet
przebierać nogami. Ostatnio dręczy mnie myśl by zrezygnować z całego tego jodu
w powietrzu i wyemigrować na południe.
Wracałem od Zwierzów po 10 h
netu. Rozmyślałem akurat o czarnym kocie , który dopiero co przebiegł mi drogę,
gdy mój błędnik poinformował mnie , że moje ciało nie zajmuje już w przestrzeni
pozycji pionowej, za to gwałtownie przybiera horyzontalną. Z boku musiało to
wyglądać przezabawnie , i kiedyś pewnie będę się z tego śmiał.
Przez jakiś czas zastanawiałem się
czy zgodnie z „prawem serii” nie złamałem ręki, ale właśnie nią piszę więc nie
jest chyba tak źle.
Tutaj wszyscy mają depresję. Void
nie przebiła się przez bliskich i dalekich znajomych królika i nie dostała
rezydentury. Teraz szuka pracy, jest zła i się nad nami znęca. Awari przechodzi
atak egocentryzmu i ciągle mówi : Ja .Ja i Ja, z lekką nutką pretensji, bo za
nią nie powtarzamy. Lenn przesuwa meble, Zwierz jest ociężały ,Awatar patrzy z
wyrzutem, a ja snuję się rozdrażniony po mieście , bo ciągle muszę kombinować
kasę i właściwie do niczego poza tym nie mogę się zmusić. Do tego muszę
obsługiwać moją owiniętą w beton matkę. Chyba tylko ona jest szczęśliwa w tym
jądrze ciemności , bo może siedzieć w domu i decydować czy się uwędzi czy
zamarynuje.
Ogólnie wszyscy tu dyszymy
nienawiścią i strzykamy juchą , więc ciesz się , że cię tu nie ma .
Ja czytam mądre książki i
pielęgnuję moją hipochondrię. Jutro jedziemy do Sopotu na przedstawienie ,
oparte na blogu „dr lecter. blog.pl”. Jak nam się nie spodoba zamordujemy
autorkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz