Konkurs na prezentera Dwójki.
Zapowiada jakiś łepek z fryzurą typu wypłosz:...podróże kulinarne z
Makłowiczem. Dziś zobaczymy jak pan Makłowicz przygotowywuje hiszpańskie wina,
fasolkę Rioha i danie z króliczka...Zacząłem rechotać. Na nieme pytanie ojca
odpowiadam: w tym momencie 4 miliony dzieci przed ekranami odwraca się z łzami
w oczach do rodziców i płaczliwym głosem pyta : Z krrróliczkkaaa?
Mieliśmy dziś prawdziwe ,
rodzinne śniadanie . Starsi wymęczeni po zmianie dat i niezbyt kłótliwi. Były
jajeczka na miękko, wybór serów i serków. Pleśniaki , żółte i twarożki .
Krakowska sucha , konserwowe ogóraski i marynowany czosnek. To wszystko z
gorącymi , chrupiącymi bagietkami. Mniam.
Dzień spędziłem na czytaniu i
piciu herbaty, a wieczorem dostałem drgawek i zawrotów głowy. Padłem jak ścięty
na podłogę. Miałem tylko na tyle siły żeby dopełznąć do kaloryfera.
Przesiedziałem przy nim pół nocy , owinięty kataną. Resztę nocy spędziłem
majacząc w łóżku.
Zawsze się czyta „leżał
majacząc”, osobiście doświadczyłem czegoś podobnego po raz pierwszy. Nim
nadszedł świt splotłem jakąś schizofremicznie spójną wizję ratowania ofiar
tsunami. Splatałem różne strumienie czasu , łączyłem je i dzieliłem, ani nie
spałem , ani nie budziłem się. Nim wzeszło słońce miałem do dyspozycji jakąś
misterną plecionkę alternatywnej logiki. Rano wszystko zapomniałem. Wstałem.
Upadłem i przeleżałem cały poniedziałek jak trup.
Najśmieszniejsze jest jednak to ,
że nikt niczego nie zauważył. Gdybym tu wykorkował to ktoś by się zainteresował
po jakiś 2 - 3 dniach. Nie miałem sił by zawołać ani sięgnąć do telefonu.
Starsi łaziliby sobie radośnie za tymi półotwartymi drzwiami dopóki nie
zaczęłoby śmierdzieć.
Na szczęście we mnie żaden wirus
nie przetrwa . Choruję ostro, ale błyskawicznie, tak więc dziś jestem lekko
zdechły i obolały , ale już na chodzie. Jest wtorek rano , zaraz skończę pisać
i ruszę na miasto, by zarażać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz