Patrzę na ręce Awari tańczące po
klawiaturze,blizna na bliżnie. Mówię -Wyglądasz jak ofiara przemocy domowej.
Awari spogląda na zalegającego nieopodal kota i mówi - w pewnym sensie to
prawda...Wiecie właściwie to zajebiste imię dla kota ,"Przemoc
Domowa",do tego od razu ostrzeżenie dla gości.
Skanowaliśmy kolejny notes i
wrzucaliśmy go na "Kiszczak presents 2", droga przez piekło, zajęło
nam to ponad 3 godziny. Gdy skończyliśmy , mieliśmy kółka w oczach. Za tydzień
następny.
Wczoraj były urodziny Void.
Opiliśmy je herbatą , było naprawdę przyjemnie, podręczyliśmy Awari,
pożartowaliśmy, czas upłynął niezauważalnie.Avatar z Panną Paznokietek
czatowały na moją czapkę. Za naruszenie jej świętości czeka je jeszcze Zemsta
Kali, zrobię coś potwornego jej psu...może "trwałą". Void oblekła się
w czerwień i wyraziła nadzieję , że ją skomentuję. Ok, mmrrrrrr,mmrrrrr.
Przed urodzinami wylądowałem w
centrum godzinę wcześniej i szedłem po mieście po zwężającej się spirali, której
centrum stanowiła herbaciarnia. Można powiedzieć , że Void uchwyciła mnie tego
dnia w studnię grawitacyjną i przyciągnęła na swój horyzont zdarzeń.
Poza tym walczę z depresją. Robię
to często. Właściwie zawsze. To to samo gówno , które nie pozwala mi normalnie
żyć, założyć rodziny, znależć stałej pracy , czy pozostawać w bezruchu. To to
samo co karze mi pisać ,rysować i przejmować się wszystkim bez sensu. Za dużo
myślę,to szkodzi.Można powiedzieć , że toczę wieczną wojnę ze sobą.Niech więc
was nie martwi gdy napiszę coś ponurego, czy pełnego bólu i rezygnacji. Nie
można cały czas wygrywać.
Czy to idący wybiera drogę , czy
droga idącego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz