Laska obsługująca w herbaciarni
- Czy mam coś zabrać?
ja - weż mnie,weź!
ona - Do zmywarki?
Idąc do centrum wpadłem na
pomysł. Przpływałem powoli przez granice dzielnic a ogień inspiracji wypełnieł
błękitnym płomieniem komory spalania mojego umysłu nadając mi ciąg.Postanowiłem
zagrać w "mój szczęśliwy numerek". stwierdziłem, że wystarczy
zainwestować 50 zeta, wypełnić 48 losów i cieszyć się pewną wygraną. W końcu
musiałbym trafić, a koszt losów w porównaniu z wygraną byłby nikły. Oczywiście
zdawałem sobie sprawę , że to zbyt proste, że lotto by już dawno splajtowało
przy tak widocznej bocznej furtce, Polacy to naród nieokiełznany i chaotyczny
ale na pewno nie głupi. W rzeczywistości "szczęśliwy nr. to 5 liczb, lotto
pokonało mnie po raz kolejny, ale I'll be back.
Jest ciepło, pojawiły się pączki
na drzewach, zmierzch pięknie barwił nieliczne chmury i odcinał czernią kontory
drzew i budynków.Urodziny Awari odbyły się w herbacianej atmosferze i w świetle
świec, spokojnie i romantycznie w nagłych błyskach lamp cyfrówek.
Pojechałem potem na imprezę w
wieży ciśnień i piłem taniochę pod ogromnym , miedzianym, pokrytym nitami
zbiornikiem.
Marzan napisał mi
"finito", ten to ma refleks.
Ostatno znajoma spytała kim
chciałbym być w dalekiej przyszłości. Powiedziałem że inteligentnym czołgiem
komtynentalnym. Pojazdem gąsienicowym o masie tankowca i wypchanym po szczyt
szczytów uzbrojeniem .W samym środku tej jeżdżącej katastrofy, w słoju pływałby
sobie mój wyizolowany mózg i uśmiechałby się złośliwie. Jeżdziłbym sobie nie
zwracając uwagi na takie pierdoły jak góry, miasta czy potomkowie Leppera
zaskoczeni na blokadach drogowych. A na koniec bym sobie oszalał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz