sobota, 25 grudnia 2004

Obraz kochanki w kropli rosy


Nie pal za sobą mostów ,
ja je wysadzę gdy będziesz wracał.

Tiaaa, jak to mawia Nonko, która ostatnio wytrwale do mnie nie pisze. Jest wigilia, po rodzinnym obrzarstwie starsi osiedli przed telewizorem , a ja siedzę pijąc coś co nazywa się „Indian spice” i grzebię kijem w wspomnieniach.
Magnolia powróciła nach Polen i od razu zapytała mnie o Pannę Tyłeczek. Prostuję więc od razu nim po meandrach Miasta rozejdzie się jakaś krzywa wersja. Panna Tyłeczek mimo niewątpliwej urody i inteligencji jest epizodem tyle nieistotnym co niezręcznym. To rasowa famme fatale o mrocznej aparycji i bladej cerze , wykształconej po setkach roboczogodzin słuchania gotyku w zadymionych pomieszczeniach...
ona jest czernią i bielą
ona jest smutkiem i nadzieją
ona ostatnią bogów wybranką
moją sekretną siostrą i kochanką
(Closterkeller)
...choć ostatni wers chyba tylko w jej mniemaniu. Może nie jestem najpiękniejszy i najmądrzejszy , ale też nie jestem desperatem , który poleci z wywieszonym ozorem , za pierwszą piczką , która powie „chodź”.
Nienawidzę ram i stereotypów, zarówno tych ogólnych jak i osobistych, właściwych danej osobie. Jestem najprawdziwszym Polakiem, jeśli ktoś da mi puszkę z napisem „made by Pandora” i powie „nie otwieraj”, ja się zesram a otworzę. Panna T posiada urodę i kupę szmalu, ale musi też pojąć , że władza jaką jej to daje jest bardzo ulotna.
A wogóle to wesołych świąt potwory! Jestem makabrycznie przeżarty i z lekka skonsternowany , bo pytania Magnoli to był dopiero początek. Wszyscy, z którymi Łamałem się opłatkiem, życzyli mi rychłego małżeństwa. Pomyślałem sobie , ze to może jakiś matrymonialny spisek, ale potem zadzwoniła babcia z Mławy i wpadł wujas, i oni też .O Brutusie! Poczułem się z lekka przeterminowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz