Nie pal za sobą mostów ,
ja je wysadzę gdy będziesz
wracał.
Tiaaa, jak to mawia Nonko, która
ostatnio wytrwale do mnie nie pisze. Jest wigilia, po rodzinnym obrzarstwie
starsi osiedli przed telewizorem , a ja siedzę pijąc coś co nazywa się „Indian
spice” i grzebię kijem w wspomnieniach.
Magnolia powróciła nach Polen i
od razu zapytała mnie o Pannę Tyłeczek. Prostuję więc od razu nim po meandrach
Miasta rozejdzie się jakaś krzywa wersja. Panna Tyłeczek mimo niewątpliwej
urody i inteligencji jest epizodem tyle nieistotnym co niezręcznym. To rasowa
famme fatale o mrocznej aparycji i bladej cerze , wykształconej po setkach
roboczogodzin słuchania gotyku w zadymionych pomieszczeniach...
ona jest czernią i bielą
ona jest smutkiem i nadzieją
ona ostatnią bogów wybranką
moją sekretną siostrą i kochanką
(Closterkeller)
...choć ostatni wers chyba tylko
w jej mniemaniu. Może nie jestem najpiękniejszy i najmądrzejszy , ale też nie
jestem desperatem , który poleci z wywieszonym ozorem , za pierwszą piczką ,
która powie „chodź”.
Nienawidzę ram i stereotypów,
zarówno tych ogólnych jak i osobistych, właściwych danej osobie. Jestem
najprawdziwszym Polakiem, jeśli ktoś da mi puszkę z napisem „made by Pandora” i
powie „nie otwieraj”, ja się zesram a otworzę. Panna T posiada urodę i kupę
szmalu, ale musi też pojąć , że władza jaką jej to daje jest bardzo ulotna.
A wogóle to wesołych świąt
potwory! Jestem makabrycznie przeżarty i z lekka skonsternowany , bo pytania
Magnoli to był dopiero początek. Wszyscy, z którymi Łamałem się opłatkiem,
życzyli mi rychłego małżeństwa. Pomyślałem sobie , ze to może jakiś
matrymonialny spisek, ale potem zadzwoniła babcia z Mławy i wpadł wujas, i oni
też .O Brutusie! Poczułem się z lekka przeterminowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz