Mamo co ty widzisz w takim nudnym
filmie?
-Chrrrr...
-Aha.
Zmierzch, wilgoć pachnie dymem z
kominów. Kończymy na plaży . TrzySzklaneczki odcholowała Miśka na skraj plaży,
poza zasięg wzroku . I podryfowali razem jakiejś niedostępnej krainy
szczęśliwości. Ja zostałem z Panną Tyłeczek. Byłem trzeźwy jak świnia, patrzyłem
w niebo na Oriona i na księżycową ścieżkę w rozchybotanych falach. Siedziałem i
marzyłem o jakiejś pieprzonej taksówce, która zabrałaby mnie dokądkolwiek. Pani
Tyłeczek jest kobietą majętną rodzicielskim szmalem , a co za tym idzie „pewna
siebie inaczej”. Jest także jak słyszałem kolekcjonerką męskich skalpów i
wirtuozką pewnych niewidocznych mięśni. W chwili gdy toczyła się akcja ,
bohaterka nasza była absolutnie naprana i zachowywała się bardzo agresywnie,
najwyraźniej gotowa uszczęśliwić mnie czy tego chciałem czy nie.
Może to głupie z mojej strony,
ale dla mnie sex wiąże się nieodwołalnie z zaufaniem. Jestem dość paskudny z
wyglądu, wzbudzam wręcz uczucia religijne , z okrzykami w stylu: O Boże! czy :
Jezzzzu!, włącznie. Jeżeli zdaża mi się gdzieś, kiedyś , jakiś szybki numerek
to w stanie absolutnego, promilowego wytłumienia rozsądku. Gdy wystarczająco
wypiję zmieniam się w lodowato myślące zwierzątko, którego zachcianki zyskują
na precyzji i skuteczności. Czyli inaczej zdaża mi się czasem zachować jak chuj
i jeszcze cieszyć się z tego całego skurwysyństwa.
Tym razem zignorowałem wyraźne
potrzeby mojej towarzyszki i ulotniłem się tam gdzie płomień gasnącej świecy.
Podczas gdy ona klęczała w pierwszym, prawdziwym śniegu tego roku i klęła mnie
na czym świat stoi.
Obudziła mnie przed piątą ,
określając mnie na drabinie bytów jako „jebanego impotenta”. Następnie
zadzwoniła o 9 z koleżanką dodając coś niepochlebnego na temat moich koneksji
rodzinnych, zdaje się było tam coś o owczarkach. O 12 przeprosiła. O 14 coś
zabełkotała , akurat kopałem w drzwi, powiedziałem, że jestem bardzo zajęty i
oddzwonię. Gdy oddzwoniłem dobiegły mnie dźwięki jakiejś indyjskiej muzyczki i
tyle. Posłuchałem chwilę i wyłączyłem się. Miałem dużo pracy.
Po 16 zniosłem z ruchliwej ulicy
potrąconego psa. Na numerze psiego pogotowia papuga poinformowała mnie o
niewłaściwości wybranego numeru. Pies siedział na chodniku i krwawił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz