Prysnąłem z urodzin babki. Z
nieznanych mi przyczyn nie miałem ochoty pić wódki z ogłupiałym Jakubkiem i
jego szalonym psem. Jakubek to pierdoła i domowy konfident a pies jest
pierdolnięty i skacze.
Siedzę u Czarodziejki , za mną
nabrzmiewa sesja. Zaraz zmienimy światy, w tamtym są za mną wystawione listy
gończe.
Poza tym oglądaliśmy wczoraj w
końcu "Resident evil", uwielbiam filmy, które dobrze się kończą.
W środę urodziny Awari,
zebraliśmy się na prezent, szykujemy ciasta i polerujemy dobre słowa. Miejmy
nadzieję, że Awari stanie na wysokości zadania i wyskoczy nago z szarlotki, by
odtańczyć lambadę na stole.
I tyle, na koniec piosenka
Szarańczy z Śiewcy Wiatru, którą przejął na własność brzeźnieński
lumpenploretariat by śpiewać ją w pijane jesienne noce.
prochem i pyłem jesteśmy panowie
pijmy na umór nim nas zgarnie
śmierć
przed naszym mieczem pierzchają
wrogowie
rozpustne dziwki gładzą naszą
pierś
Krew, krew, krew
wsiąka w ziemię
krew, krew, krew
naszym przeznaczeniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz