sobota, 4 grudnia 2004

Grzybobranie z nagonką


Prysnąłem z urodzin babki. Z nieznanych mi przyczyn nie miałem ochoty pić wódki z ogłupiałym Jakubkiem i jego szalonym psem. Jakubek to pierdoła i domowy konfident a pies jest pierdolnięty i skacze.
Siedzę u Czarodziejki , za mną nabrzmiewa sesja. Zaraz zmienimy światy, w tamtym są za mną wystawione listy gończe.
Poza tym oglądaliśmy wczoraj w końcu "Resident evil", uwielbiam filmy, które dobrze się kończą.
W środę urodziny Awari, zebraliśmy się na prezent, szykujemy ciasta i polerujemy dobre słowa. Miejmy nadzieję, że Awari stanie na wysokości zadania i wyskoczy nago z szarlotki, by odtańczyć lambadę na stole.
I tyle, na koniec piosenka Szarańczy z Śiewcy Wiatru, którą przejął na własność brzeźnieński lumpenploretariat by śpiewać ją w pijane jesienne noce.

prochem i pyłem jesteśmy panowie
pijmy na umór nim nas zgarnie śmierć
przed naszym mieczem pierzchają wrogowie
rozpustne dziwki gładzą naszą pierś
Krew, krew, krew
wsiąka w ziemię
krew, krew, krew
naszym przeznaczeniem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz