Przełączam na ZDF, a tu Syrenka
Ariel walczy z tyranozaurem. Coraz bardziej skomplikowane te bajki: Reksio
contra Godzilla, Bolek i Lolek na tropach Pikaczu itd. A może to ja już jestem
taki stary?
Miało być o święcie zmarłych ,
ale wszyscy piszą o święcie zmarłych , napiszę więc o cmentarzu.
Jest taka dzielnica miasta ,
gdzie od średniowiecza były huty. Wytapiano tam stal, ołów a przede wszystkim
srebro. Do dziś miejsce to nazywa się Srebrnikami tudzież Srebrzyskiem.
W Srebrzysko wlewa się od strony
łańcucha zaporowego, jęzor lesistych morenowych wzgórz. Te właśnie wzgórza
obsiadł nasz największy cmentarz. Pośród stromych gęsto porośniętych lasem
stoków wije się wychodnikowana dolina. Gdy idzie się nią w święto, spośród
drzew spływa w dół mgła i dym podświetlana przez tysiące świec. Świece widzi
się nawet w ciemnościach 80
metrów wyżej. Wzgórza płoną a my idziemy doliną jak
przedsionkiem piekła. Albo jakimś niesamowitym miastem, którego okna wychodzą
na tamten świat. Palą się światła, więc mieszkańcy są zapewne w domu.
A wracając do ponurej
rzeczywistości, jak co jesień rozbolały mnie zęby. Mam 5 nerwów na wierzchu i
zapalenie okostnej. Boli mnie każdy oddech i aktualne chcę umrzeć.
Na szczęście jutro idę napastować
Awari, obiecano mi babę ziemniaczaną. Świat jest piękny w swych przejawach a
każdy ból się kiedyś kończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz