piątek, 22 października 2004

W połowie drogi do wszędzie


Komp Awari stwierdził, że nie ma napędu dyskietek. Trudno było z nim dyskutować. Kot wymościł się i zasnął w mojej katanie. Oglądaliśmy killabilla. Urzeka mnie ten film. Jest tak niesłychanie plastyczny, że można go zatrzymywać w dowolnym momencie i gapić się na pojedynczą klatkę jak na obraz. Nawet głupia scena wyjazdu z garażu ma swoistą symetrię i grę barw. Poza tym ja po prostu kocham uprzejmych morderców. Phantom ma wyłączony telefon, na dniach wybiera się rowerem do Afryki, mniej więcej w kierunku Jeziora Wiktorii. Nie wiadomo jeszcze czy będzie jechał stąd czy ze Stambułu, do tego niewiadomą pozostaje Sudan. Poradziłem mu żeby jeździł między kulami. Sam nie wiem co jest większym wyczynem, to że tam jedzie czy to, że jedzie tam na rowerze z Auchanu za 3 stówy. Pożarliśmy z Awari do końca wczorajsze dumle. Jej sąsiadka ma na sprzedaż mieszkanie za 260 tys. Grałem w lotto i jeszcze nie sprawdziłem wyników. Napisałem do Pip o krwawych aniołach na niebie. Awari zaproponowała wyjazd do Bajki na Mokotowskie Pola. Stwierdziła tylko asekuracyjnie, że nie zamierza mnie potem nieść do pociągu. SAM SIĘ ZANIOSĘ! karwatwa...Dzisiaj padało, było szaro i jesiennie. Akceptuję to z przyjemnością . Lenn nie odezwała się od ślubu. Podniosła się mgła rozmazując światła. Wędrowało się przez wieczór jak przez bajkę. Kończy się czwartek, nie wiem kiedy te słowa wsiąkną ci w tęczówki. Mój pokój pachnie wanilią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz