poniedziałek, 26 lipca 2004

Sygnatura napędu


Wczoraj natknąłem się na Pooh i jej wielkoluda, szli na wystawę National G do Św. Jana. Stanowią naprawdę zadziwiający widok, szczególnie że ona tuliła się do niego ...gdzieś na wysokości pasa, bo tam mu mniej więcej sięga. W sumie, jak się zastanowić to wszystko się zgadza, jest akurat na wysokości zadania.
Sławek ledwie nadąża w swej budzie z wciskaniem chłamu turystom. Nie wyobrażacie sobie co potrafi kupić Amerykanin.
W sobotę babka sama umyła dół i klatkę, "żebym nie pokazywał się wczasowiczom". Ciekawe, może bała się że na mój widok uciekną oknem. Babka i starsi przeziębieni, tylko ja umknąłem epidemii. Tak, tak przetrwam tylko ja i wirusy.
We wtorek i czwartek lakierowałem okna i wykusze w domu, i byłem na niezłym haju, szczególnie że resztką lakieru pomalowałem szafkę stojącą obok mojego łóżka. Taaaak to było bardzo mądre.
hi hi
Poza tym dokonałem niemożliwego, kupiłem buty. Miały spełniać tylko 2 warunki: mieć mój rozmiar i miały być czarne, niestety kombinacja ta występuje w naturze niezwykle rzadko. Nie wspominając już, że po buty wyprawiłem się po raz 4, bo za każdym razem przepuszczałem pieniądze.
Ostatnio na książki, trafiłem na tom "Honor Harrington", którego szukałem od miesięcy. Wyszedłem ze sklepu i poryczałem się ze szczęścia.
A poza tym Jolcia przysłała mi z Olsztyna kawałek ciasta. Kawał ciasta tylko dla mnie. Jejku ! jak mi się miło zrobiło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz