Wczoraj natknąłem się na Pooh i
jej wielkoluda, szli na wystawę National G do Św. Jana. Stanowią naprawdę
zadziwiający widok, szczególnie że ona tuliła się do niego ...gdzieś na
wysokości pasa, bo tam mu mniej więcej sięga. W sumie, jak się zastanowić to wszystko
się zgadza, jest akurat na wysokości zadania.
Sławek ledwie nadąża w swej
budzie z wciskaniem chłamu turystom. Nie wyobrażacie sobie co potrafi kupić Amerykanin.
W sobotę babka sama umyła dół i
klatkę, "żebym nie pokazywał się wczasowiczom". Ciekawe, może bała
się że na mój widok uciekną oknem. Babka i starsi przeziębieni, tylko ja
umknąłem epidemii. Tak, tak przetrwam tylko ja i wirusy.
We wtorek i czwartek lakierowałem
okna i wykusze w domu, i byłem na niezłym haju, szczególnie że resztką lakieru
pomalowałem szafkę stojącą obok mojego łóżka. Taaaak to było bardzo mądre.
hi hi
Poza tym dokonałem niemożliwego, kupiłem
buty. Miały spełniać tylko 2 warunki: mieć mój rozmiar i miały być czarne,
niestety kombinacja ta występuje w naturze niezwykle rzadko. Nie wspominając
już, że po buty wyprawiłem się po raz 4, bo za każdym razem przepuszczałem
pieniądze.
Ostatnio na książki, trafiłem na
tom "Honor Harrington", którego szukałem od miesięcy. Wyszedłem ze
sklepu i poryczałem się ze szczęścia.
A poza tym Jolcia przysłała mi z
Olsztyna kawałek ciasta. Kawał ciasta tylko dla mnie. Jejku ! jak mi się miło
zrobiło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz