piątek, 11 czerwca 2004

Do nieba najbliżej jest z Polski


W chwili gdy ludzie wypacali dusze na procesjach, wędrowaliśmy z Sierakowic do Kartuz. Było ciepło, pochmurno a komary przysięgły chyba przed jakimś bzyczącym bóstwem jakąś międzygatunkową vendettę. Mało spałem, a kilka godzin wcześniej ostro piłem...to był naprawdę długi dzień.
Phantom & Magnolia nie kłócili się za bardzo, Awari gnała w peletonie najwyraźniej wygłodniała przestrzeni, Meva wyglądała jak Lara Croft, była śliczna i niezwykle interesująco spocona. Krzychu niósł tyle żarcia ile sam ważył, a Sławek wędrował z lekka nieobecny i bezdennie zakochany w Królowej Śniegu z Marienstrasse. 7 razy mijał mnie ten sam rowerzysta, za każdym razem bardziej czerwony na twarzy. Krowy dawały się głaskać a kurz unosił się raźno i osiadał na twarzach. W domu byłem późno, zmęczony i obolały...zdecydowanie obolały. Powlokłem się z psem na koniec świata, był zajebisty złoty zachód słońca, z tych w czasie których dobrze siedzi się na plaży z piwem i przyjaciółmi. Zakończyłem dzień podgryzając własnoręcznie spreparowaną pizzę, spoczywając w gościnnej głębi mojej monstrualnej wanny. Kilometry miękły powoli i opadały ze mnie na dno .
A dziś jest szaro i duszno, czytam i słucham muzyki. Noc całą grać będę w RPG. Rano wrócę do domu, pomyję, posprzątam, przewietrzę zwierzę i znowu będę grał w RPG, tyle że u innego mistrza gry, czy raczej mistrzyni. Void jest z wykształcenia lekarką, jej sesje mają więc niepokojąco anatomiczny charakter.
A co będzie w niedzielę dowiem się jeśli wstanę. Nie wiem kiedy znów napiszę ponieważ Lenn z typową sobie subtelnością sfajczyła swój comp, okoliczną sieć oraz parę znajomych adresów GG. Myślę, że dałoby się ją zarejestrować jako wielofunkcyjną broń elektroniczną. Opłać abonament i poczekaj na huk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz