W chwili gdy ludzie wypacali
dusze na procesjach, wędrowaliśmy z Sierakowic do Kartuz. Było ciepło, pochmurno
a komary przysięgły chyba przed jakimś bzyczącym bóstwem jakąś międzygatunkową
vendettę. Mało spałem, a kilka godzin wcześniej ostro piłem...to był naprawdę
długi dzień.
Phantom & Magnolia nie
kłócili się za bardzo, Awari gnała w peletonie najwyraźniej wygłodniała
przestrzeni, Meva wyglądała jak Lara Croft, była śliczna i niezwykle
interesująco spocona. Krzychu niósł tyle żarcia ile sam ważył, a Sławek
wędrował z lekka nieobecny i bezdennie zakochany w Królowej Śniegu z
Marienstrasse. 7 razy mijał mnie ten sam rowerzysta, za każdym razem bardziej
czerwony na twarzy. Krowy dawały się głaskać a kurz unosił się raźno i osiadał
na twarzach. W domu byłem późno, zmęczony i obolały...zdecydowanie obolały. Powlokłem
się z psem na koniec świata, był zajebisty złoty zachód słońca, z tych w czasie
których dobrze siedzi się na plaży z piwem i przyjaciółmi. Zakończyłem dzień
podgryzając własnoręcznie spreparowaną pizzę, spoczywając w gościnnej głębi
mojej monstrualnej wanny. Kilometry miękły powoli i opadały ze mnie na dno .
A dziś jest szaro i duszno, czytam
i słucham muzyki. Noc całą grać będę w RPG. Rano wrócę do domu, pomyję, posprzątam,
przewietrzę zwierzę i znowu będę grał w RPG, tyle że u innego mistrza gry, czy
raczej mistrzyni. Void jest z wykształcenia lekarką, jej sesje mają więc
niepokojąco anatomiczny charakter.
A co będzie w niedzielę dowiem
się jeśli wstanę. Nie wiem kiedy znów napiszę ponieważ Lenn z typową sobie
subtelnością sfajczyła swój comp, okoliczną sieć oraz parę znajomych adresów
GG. Myślę, że dałoby się ją zarejestrować jako wielofunkcyjną broń
elektroniczną. Opłać abonament i poczekaj na huk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz