niedziela, 6 czerwca 2004

Awari trzaska powietrzem


Dziś śmiertelnie obraziłem Awari. Z przykrością stwierdzam że celowo i z premedytacją, choć muszę przyznać że wytrzymała o 5 sekund dłużej niż przewidywałem. Właśnie siedząca obok Lennonka zrzędzi ,że po znakach przestankowych robi się spację. Byłem polonistą krócej niż ona, więc niech jej będzie. Powiedział Płk Kiszczak konsekwentnie nie robiąc spacji...to moja spacja i mój blog, sio!
Ale wracając do Awari, to stara i zardzewiała przyjaźń, można powiedzieć, że przeżarta na wskroś. Ostatnio...ostatnio, po jej ostatniej wielkiej, nieszczęśliwej i skazanej na spektakularną klęskę miłości Awari poczęła powoli acz nieubłaganie się sypać. W końcu ciężar rzeczywistości stał się tak wielki, że przeniosła swoje życie do internetu .Teraz ściga jednorożce. Wszystko trzymało się kupy (jak owsiki) do ostatniego wyjazdu w góry ,gdzie zachowała się karygodnie i niegodnie, żeby nie powiedzieć ohydnie. Błędy są wybaczalne, tak samo jak nieudacznictwo, zły humor czy pech, ale zrzucanie odpowiedzialności za własne błędy na innych i histeryczne wystąpienia nie poparte prawdą czy choćby zwykłą logiką są według mnie absolutnie niedopuszczalne. Wiem, marudzę, poza tym co ja tam wiem, jestem tylko prostym kafelkarzem, ale od tygodni narastało we mnie coś, co dziś właśnie eksplodowało. Nie jestem ani zbyt mądry ,ani zbyt dobry, ale wierzę w równowagę, coś w rodzaju sprawiedliwości (nie mylić z prawem),jeżeli znajomość nie przynosi żadnej ze stron nic pozytywnego nie zawaham się zabić jej bez litości.
Stój bo strzelam! - Stoję! - Strzelam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz