Dziś śmiertelnie obraziłem Awari.
Z przykrością stwierdzam że celowo i z premedytacją, choć muszę przyznać że
wytrzymała o 5 sekund dłużej niż przewidywałem. Właśnie siedząca obok Lennonka
zrzędzi ,że po znakach przestankowych robi się spację. Byłem polonistą krócej
niż ona, więc niech jej będzie. Powiedział Płk Kiszczak konsekwentnie nie
robiąc spacji...to moja spacja i mój blog, sio!
Ale wracając do Awari, to stara i
zardzewiała przyjaźń, można powiedzieć, że przeżarta na wskroś. Ostatnio...ostatnio,
po jej ostatniej wielkiej, nieszczęśliwej i skazanej na spektakularną klęskę
miłości Awari poczęła powoli acz nieubłaganie się sypać. W końcu ciężar
rzeczywistości stał się tak wielki, że przeniosła swoje życie do internetu
.Teraz ściga jednorożce. Wszystko trzymało się kupy (jak owsiki) do ostatniego
wyjazdu w góry ,gdzie zachowała się karygodnie i niegodnie, żeby nie powiedzieć
ohydnie. Błędy są wybaczalne, tak samo jak nieudacznictwo, zły humor czy pech, ale
zrzucanie odpowiedzialności za własne błędy na innych i histeryczne wystąpienia
nie poparte prawdą czy choćby zwykłą logiką są według mnie absolutnie
niedopuszczalne. Wiem, marudzę, poza tym co ja tam wiem, jestem tylko prostym
kafelkarzem, ale od tygodni narastało we mnie coś, co dziś właśnie
eksplodowało. Nie jestem ani zbyt mądry ,ani zbyt dobry, ale wierzę w
równowagę, coś w rodzaju sprawiedliwości (nie mylić z prawem),jeżeli znajomość
nie przynosi żadnej ze stron nic pozytywnego nie zawaham się zabić jej bez
litości.
Stój bo strzelam! - Stoję! -
Strzelam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz