poniedziałek, 12 grudnia 2016

Dawno nie czułem zapachu piękna

Człowiek, którego błędy naprawiane
są przez dekadę jest godzien podziwu

(Oppenheimer)

Wracamy z Boh z firmowej wigilii. Idę do kierowcy kupić bilet, typ gmera w zakamarkach kokpitu, a ja leniwie oglądam deskę rozdzielczą. zegar, zegar, pentagram, 3 szóstki.... Wracam do Boh i mówię, że jedziemy autobusem szatana a kierowca ma upodobanie do niezwykłych naklejek.
Ja - Ciekawe kto to?
Boh - I dokąd nas wiezie?
Ja - No jak to? Do Brzeźna....rzeźna...rzeźna...
TA DA DA DAM
Mono panicznie boi się rekinów. Powtarzam: Panicznie. Co prawda ostatnio jakoś rzadziej nas odwiedza (Żelki, które kupiliśmy na spotkanie z nią i Areckim skamieniały i skruszyły się niczym pastelowe pozostałości jakiej cierpiącej na cukrzycę cywilizacji), ale wpadliśmy na wspaniały i prostoduszny w swym okrucieństwie  pomysł. W Rumunii Poza Horyzontem zbudowali Aqua park w którym główną atrakcją jest zjeżdżalnia przechodząca przez akwarium z rekinami. Weźmiemy dziewczynę, nakarmimy do upęku tortem a potem zepchniemy zjeżdżalnią. Oczywiście na dole będzie stała kamera byśmy nie przeoczyli co wyleci.
Z Wiadomości z frontu zmagań z upływem czasu:
Ostatnio wpadł nam do magazynu tir i zwalił 15 ton soli drogowej, rozwoziliśmy ją potem po różnych mrocznych i wilgotnych miejscach od Stogów po Rumię, robiąc sobie przerwy na odśnieżanie i sypanie tegoż roztworu w zimnych godzinach przed świtem. Oczywiście Il Duce dał nam tradycyjne błogosławieństwo brzmiące: Jedźcie i sobie zróbcie. Osobiście wolałbym listę obiektów, jakieś wytyczne, kody, klucze czy numery do dziewczyn ...ale nie, bo, co mnie osobiście zawsze wzrusza do krwawych łez, "On Nam Ufa".
Ukoronowaniem było mycie maszyną przychodni na Morenie. Kobieta, którą mieliśmy przyuczyć, rzuciła tylko okiem na cieknące, bulgoczące i ogólnie duszące się własną mocą, niebieskie  monstrum i odmówiła współpracy. Cóż, popatrzyliśmy jak z tętentem znika za rogiem, i umyliśmy okolicę samodzielnie. Zabraliśmy potem  sprzęt a następnie dostałem serię smsów, w jednym w jednym krótkim zdaniu szef zmieścił dwa razy Qrwa. Byłem pod wrażeniem, choć wydaje się że mam tu do czynienia z jakimiś problemami z komunikacją.
Wymienialiśmy też ostatnio opony w naszym bolidzie. Wylądowaliśmy w Mechanicznej Wyspie przy jednej z posiniałych żył Brzeźna. Boh poszedł negocjować z morlokami w środku a ja snułem się niezobowiązująco po parkingu. Idę sobie, patrzę a na parkingu pośród samochodów przycupnął sobie z lekka zerodowany hertzer. Dla niewtajemniczonych: to takie małe nazistowskie pseudo działo samobieżne, które przy odrobinie psychopatycznej inwencji upchnęlibyście w kuchni... Bo fajnie byłoby mieć coś takiego w kuchni...
Osobiście byłem trochę zaskoczony, ale znajomi którym o tym opowiedziałem stwierdzili, że "On tam stał zawsze". Cóż poczułem się odrobinę niedoinformowany, chociaż wizja stojącego pośród piaszczystych łąk, osamotnionego narzędzia mordu podczas gdy wokół w przyspieszonym tempie rośnie Miasto, migają wschody słońca i przesuwają się lodowce poruszyło we mnie jakąś ciepła, tłustawą strunę.  

Zaszyfrowaną wiadomość odkodowano, kiedy
promy zdążyły już wylądować. "Trzymajcie się z
dala! Roboty oszalały!" brzmiała. Grupa Dahla
stwierdziła to na krótko przed odkodowaniem
wiadomości, gdy jedna z maszyn posiekała
szeregowiec Lopez na plasterki. odległe krzyki,
dochodzące z głębi stacji, świadczyły o tym, że
również druga grupa przechodziła bolesny
proces poznawczy.

(Scalzi)

*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz